Nie mam zbyt dobrego zdania na temat polskich nauk humanistycznych, a zwłaszcza na temat polskiej numizmatyki jako dyscypliny akademickiej. Wyłożyłem to nieco szerzej w czasie jednej z dyskusji na fb:
„Tak się złożyło, że w ciągu kilku ostatnich lat pojawiło się sporo nowych hipotez, odkryć i ustaleń w zakresie drobnych nominałów Polski Królewskiej. Do najbardziej spektakularnych można zaliczyć przypisanie mennicy lubelskiej szelągów z roku 1597 bez oznaczeń menniczych, czy ostatnio – przypisanie szelągów Augusta II Mocnego z roku 1720 do prywatnej mennicy w Gotha. Często są to ustalenia dokonane przez amatorów, tzn. kolekcjonerów i pasjonatów, którzy nie są pracownikami naukowymi. Świat nauki nie wykazuje jednak zainteresowania takimi odkryciami. Zasadniczo uczeni numizmatycy nie odnoszą się do nich. Czyżby były to drobiazgi niegodne uwagi? Ale przecież w ostatnich latach amatorzy publikowali też dzieła monumentalne, nie jakieś tam drobnostki. Czy czytaliście Państwo recenzję książki Cezarego Wolskiego w którymś z punktowanych czasopism naukowych? Może coś mi umknęło…. Można by odnieść wrażenie, że numizmatyka w dzisiejszych czasach stała się domeną pasjonatów-amatorów, którzy mają zdecydowanie więcej do powiedzenia niż patentowani uczeni na akademickich etatach.”
Mój krytyczny stosunek do polskiej numizmatyki został opatrzony pewnym bardzo istotnym zastrzeżeniem: „Są pewnie wyjątki potwierdzające regułę. Myślę tu przede wszystkim o pracach prof. Paszkiewicza. Coś mi się jednak zdaje, że jego dokonania należy potraktować jako osobisty wkład uczonego w rozwój numizmatyki, a nie potwierdzenie, że system działa”.
***
Darząc olbrzymim szacunkiem i uznaniem prof. Paszkiewicza, z wielką przyjemnością przeczytałem świąteczny wywiad udzielony przez Pana profesora redakcji „Okiem Kolekcjonera”. Poniżej, dla zachęty fragment, w którym uczony analizuje zagrożenia dla współczesnych kolekcjonerów:
„Potężnym zagrożeniem — nie tylko dla kolekcjonerów — jest wzrastająca wszechmoc państwa, które w dodatku zapomniało o podstawach europejskiej kultury prawnej: lex retro non agit — prawo nie działa wstecz; actori incumbit onus probandi — to skarżący ma dowieść winy, a nie oskarżony swej niewinności. Zmusza się kolekcjonerów do gromadzenia dokumentacji każdego zakupionego w ciągu życia zabytku, co w przypadku właściciela kilku obrazów po milion złotych może nie jest wielkim problemem, ale w przypadku właściciela skromnego zbiorku kilkuset monet już tak. Wymaga to czasu, miejsca i energii, której brakuje dla rzeczy sensownych — a tymczasem uchybienia w tej mierze grożą najazdem zdziczałych funkcjonariuszy państwowych. Ci mogą sobie odreagować na spokojnym i kulturalnym kolekcjonerze swą bezsilność wobec odpowiednio krytych i uzbrojonych złodziei publicznego i prywatnego mienia, i z całą bezwzględnością postkomunistycznego prawa rabują plon trudów całego życia — nierzadko na zmarnowanie. Sporo jest takich historii, których słuchać i o których mówić hadko, ale kolekcjonerzy je dobrze znają”.
Cały wywiad:
https://www.facebook.com/OkiemKolekcjonera/videos/615834664137521
________________________________________________
[i] https://blognumizmatyczny.pl/2021/06/01/michal-krol-mennica-miejska-w-poznaniu-bila-koronne-szelagi-w-1616-roku/