Wczoraj na portalu aukcyjnym Violity sprzedano półtoraka Zygmunta III Wazy z roku 1618. Cena poszybowała do wysokości 22 101 hrywien, co w przeliczeniu na złotówki (po kursie 0,13) daje ok. 2 900 złotych. Powiem szczerze, że jak na półtoraka ZIIIW to bardzo dużo. Dla rocznika 1618 to z pewnością rekord cenowy. Zastanówmy się skąd wzięła się taka cena.
Półtorak 1618, fot. Violity
Aby odpowiedzieć na to pytanie należy sięgnąć do katalogu A. Góreckiego i przyjrzeć się rocznikowi 1618. Zostały tu wyróżnione półtoraki z mennicy krakowskiej i bydgoskiej. Te pierwsze charakteryzują się skrzyżowanymi hakami. Haków nie ma na półtoraku z Violity, tak więc skupmy się raczej na mennicy bydgoskiej. A. Górecki wyróżnił tu 20 odmian.
- Żadna z nich nie posiada cyfry 24 w jabłku zapisanej jako „Z4”
- Żadna z nich nie posiada herbu Sas w takiej tarczy jak moneta z Violity
- Żadna z nich nie posiada takiej korony jak egzemplarz z Violity (koronę taką można znaleźć na półtorakach z roku 1616)
- Żadna z nich nie posiada takich orłów jak omawiany półtorak (zbliżone znalazłem na półtorakach/groszach z Rygi 1617)
- Na odmianach z katalogu A. Góreckiego pięciopolowe tarcze inaczej wpisane są w obwódkę wewnętrzną
Przy tym wszystkim omawiany półtorak został bardzo ładnie wybity i z pewnością pochodzi z profesjonalnej mennicy. Jednym słowem – dziw nad dziwy. Przy oglądaniu tej monety przypomniał mi się dwuczęściowy wpis z blogu „Półtoraki”:
https://poltoraki.blogspot.com/2019/11/ukrainskie-potoraki-cz-i-nasladownictwa.html
https://poltoraki.blogspot.com/2019/12/ukrainskie-potoraki-cz-i-siewskie-czechy.html
Jest tam mowa o siewskich czechach i półtorakach „hetmańskich”.
***
Po całej serii siedemnastowiecznych wojen polsko-moskiewskich, w roku 1686 podpisano ostatecznie traktat pokojowy – tzw. pokój Grzymułtowskiego. W konsekwencji Polska ostatecznie utraciła lewobrzeżną Ukrainę.
Z tego samego roku pochodzi widoczna niżej moneta – czech (czyli półtorak) pochodzący z mennicy w Siewsku w guberni orłowskiej. Jest to przykład próby wprowadzenia lokalnej ukraińskiej waluty w ramach imperium moskiewskiego. Była to próba nieudana (i nie pierwsza). Miejscowa ludność przyzwyczajona do polskich półtoraków nie chciała bowiem przyjmować nowego pieniądza.
Siewski Czech 1686, fot. https://poltoraki.blogspot.com/2019/12/ukrainskie-potoraki-cz-i-siewskie-czechy.html
W konsekwencji pojawiły się tzw. emisje „hetmańskie” – monety udające polskie półtoraki. Jest to klasyczny przykład monet anomalnych, stosunkowo dobrych pod względem warsztatu oraz próby, ukrywających jednak swe rzeczywiste pochodzenie.
Półtorak „hetmański” (anomalny) 1622, fot. https://poltoraki.blogspot.com/2019/11/ukrainskie-potoraki-cz-i-nasladownictwa.html
***
Być może próbując rozszyfrować zagadkę rekordzisty z Violity należałoby pójść tropem półtoraków „hetmańskich”. Myślę, że moneta, która pojawiła się na Violity wywoła pewien rezonans w środowisku miłośników półtoraków. Chętnie posłucham opinii specjalistów.
Myślę, że do Twoich spostrzeżeń warto dodać, że kompozycja rewersu jest analogiczna z półtorakami krakowskimi z 1617 roku (kształt tarcz, jabłko i charakterystyczne Z4), ale brak jest haków na tej monecie. Smaczku dodaje kropka po N w MONE. Jeżeli to faktycznie wczesny typ półtoraka krakowskiego z tego rocznika bez znaku mincerskiego, to zwraca także uwagę niespotykana w 1618 roku w tej mennicy końcówka REG POL zamiast RE POL.
Widzę, że wchodzisz głębiej w półtoraki 🙂
Co do tropu krakowskiego – ciekawa hipoteza.
Nie, nie wchodzę. Trochę podstawowych typów do kolekcji przekrojowej to i owszem, ale… wiem, że zostanę nazwany ignorantem, jednak to nominał dla mnie zbyt monotonny. Jeszcze we wczesnych latach bicia coś się w nich dzieje, są piękne ozdobniki, ale później to już nuda 😀 Wolę swoje szelągi. A tak mniej z przymrużeniem oka – zbyt atrakcyjna moneta na naśladownictwo, a mimo braku haków wiele elementów może wskazywać na Kraków. Jest przynajmniej jedna odmiana stempla półtoraka krakowskiego z 1615 roku bez nabitych haków (tam co prawda jest na nie miejsce, ale punca się widać zgubiła :D, tutaj zwyczajnie mogły się nie zmieścić). Ale musiałby się wypowiedzieć ktoś bardziej „w temacie”, bo taką koronę awersu bito też na półtorakach w Bydgoszczy w latach 1615-1616. Jakaś hybryda? Z pewnością duża ciekawostka.
Do hipotezy krakowskiej z dystansem odniósł się jeden ze specjalistów na forum TPZN. Zerknij: http://forum.tpzn.pl/index.php/topic,3124.1845.html
Na początku marca na e-aukcji WCN sprzedano półtoraka bitego chyba tymi samymi stemplami co rekordzista z Violity. Został on wystawiony w zestawie kilku innych monet i opisany jako falsyfikat z epoki. Cena całego zestawu osiągnęła niecałe 300 zł.