Przez Lublin przepływają dziś cichutko i prawie niezauważalnie Bystrzyca, Czechówka i Czerniejówka. Kiedyś były to potężne rzeki. Tu gdzie Czechówka i Czerniejówka wpływały do Bystrzycy powstał tzw. Wielki Staw Królewski. W miejscu tym występowało duże spiętrzenie wody. Siłę wody wykorzystywano prawdopodobnie już w XIV wieku. Akt lokacyjny nadany Lublinowi przez Władysława Łokietka zezwalał bowiem na tworzenie młynów.
W roku 1532 Zygmunt Stary wydał przywilej na budowę młyna – papierni. Sześć lat później – „na wielkim stawie pod zamkiem, na drugim upuście stawowym”, w pobliżu Traktu Litewskiego, nieopodal karczmy „Budzyń” (na dzisiejszych „Tatarach”) – stanęła imponująca budowla wzniesiona przez Jana Fejfera. Siła wody miała być wykorzystywana do produkcji papieru. Stąd wzięła się nazwa młyna – „Papiernia”. Młyn należał do najnowocześniejszych w Polsce. Był np. wyposażony w cztery koła stępne. Niestety, jeszcze za życia Jana Fejfera spłonął.
W krótkim czasie młyn został jednak odbudowany – jako jeszcze większy i nowocześniejszy. W 1570 roku król Zygmunt August nadał bowiem przywilej na jego rozbudowę. Właścicielem młyna był wówczas Tomasz Wąs.
Młyn – „Papiernia” znalazł się oczywiście na słynnej rycinie Hogenberga i Brauna z 1618 roku. Jest to budowla oznaczona numerem 22. Pierwsza połowa XVII wieku to okres największego rozkwitu „Papierni”. Papier pochodzący z młyna sygnowano znakiem wodnym. Była to zresztą praktyka powszechna, obowiązująca w całej Polsce. W młynie lubelskim znakiem wodnym był Lewart – herb należący do związanych z Lublinem Firlejów.
Okres świetności „Papierni” zakończyły wojny, które przetoczyły się przez Rzeczpospolitą w połowie XVII wieku – potop szwedzki oraz powstanie Chmielnickiego. Całości nieszczęścia dopełnił pożar z roku 1672. Przez długie lata młyn nie podnosił się z upadku. Jeszcze w połowie XVIII stulecia w dokumentach jest mowa o ruinach młyna.
***
Po raz drugi okres wielkiej świetności „Papierni” nastał w drugiej połowie XIX wieku. Bracia Edward i Henryk Krausse zakupili wówczas (1874) zrujnowany młyn wodny. W roku 1880 na miejscu starego, bracia wybudowali nowy młyn, wodno-parowy, bardzo nowoczesny, z turbiną o mocy 200 KM. Jego napęd był wspomagany maszyną parową. Dodatkowo w rezerwie znajdował się jeszcze silnik elektryczny. W tym samym roku zbudowano nowy kanał oraz wzmocniono brzegi Wielkiego Stawu. Trzy lata później uruchomiono bocznicę kolejową z magazynem. Mimo początkowej nazwy, młyn braci Krausse nie zajmował się już produkcją papieru lecz mąki.
Po dwudziestu latach (1894) Edward Krausse sprzedał swoje udziały bratu Adolfowi. Po śmierci Henryka i Adolfa młyn przejęli dwaj synowie Adolfa – Jan i Edward.
W roku 1901, podczas zorganizowanej w Lublinie Krajowej Wystawy Rolniczej, bracia Krausse otrzymali złoty medal. Wystawiany przez nich pawilon miał formę młyna. Na początku XX wieku na ziemiach polskich nie było równie nowoczesnych młynów jak lubelska „Papiernia”. Było tam zatrudnionych ok. 100 osób. Młyn posiadał trzy turbiny o sile 180 KM oraz maszynę parową – 75 KM (używano jej jedynie awaryjnie). Roczna produkcja zamykała się w okrągłej sumie 800.000 rubli srebrem. Jak można wyczytać na stronach portalu Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”: „Żaden z młynów w kraju nie był w stanie konkurować z lubelskimi wyrobami, co zmusiło inne młyny do wprowadzenia licznych usprawnień na wzór firmy braci Krausse.”
W roku 1908, w wyniku pożaru wywołanego przez strajkujących robotników młyn spłonął. Cztery lata później został jednak odbudowany i zmodernizowany.
W latach 30-tych Wielki Staw Królewski został osuszony. Woda do młyna była teraz doprowadzana z Bystrzycy specjalnym kanałem.
W czasie II wojny światowej młyn nadal pozostawał w rękach rodziny Krausse. Mąka była wówczas potajemnie przekazywana Antoninie Grygowej, która prowadziła piekarnię i w tajemnicy zaopatrywała w chleb więźniów niemieckiego (żadnego „nazistowskiego” do cholery!) obozu koncentracyjnego na Majdanku. Mąka była również przekazywana oddziałom AK. Ostatni właściciele młyna z rodziny Krausse to Edward Krausse oraz Ludwik Skoczyński – syn Wandy Krausse.
Po zakończeniu II wojny światowej młyn – podobnie jak i inne prywatne zakłady w Polsce – został upaństwowiony przez komunistów. W latach 60-tych zlikwidowano kanał, którym do młyna doprowadzano wodę. Młyn wodny zamieniono na elektryczny. Obecnie stanowi część przedsiębiorstwa „Lubella”, producenta makaronów, płatków śniadaniowych oraz zbożowych przekąsek.
Młyn – „Papiernia” dziś (zdj. Piotr Romańczuk)
***
Po zmieleniu ziaren w młynie, mąkę umieszczano w workach, które z kolei plombowano. Napisy na takich plombach zwykle zawierały nazwę młyna, nazwisko właściciela, czasami jego inicjały lub herb. No i oczywiście informacje na temat asortymentu znajdującego się w zaplombowanym worku – jakości zmielonej mąki oraz gatunku zboża (np. mąka pszenna – 1, mąka żytnia – 2, kasza – 3).
Na prezentowanej poniżej plombie młynarskiej znajdują się następujące napisy: „Bracia Krausse Lublin” oraz „Młyn Papiernia Nº I”. Numer pierwszy oznaczał, że zaplombowany worek zawierał mąkę pszenną. A więc wszystkie informacje mamy jak na talerzu.
Pozostaje jeszcze kwestia datowania. Zdaniem Roberta Strzyżewskiego – eksperta w zakresie plomb – jest prawdopodobne, że poniższa plomba pochodzi z najwcześniejszego okresu historii młyna braci Krausse, czyli z czasów Edwarda i Henryka. Wskazywałaby na to nazwa „Papiernia”, anachroniczna w XIX i XX wieku (gdyż młyn nie zajmował się już produkcją papieru) ale odwołująca się jeszcze do jego tradycyjnej nazwy.
Plomba młynarska, młyn „Papiernia”, bracia Krausse (lata 80-90. XIX wieku); średnica 21-16 mm; waga 8,85 g; ołów
***
Prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat plomb (w tym również młynarskich) jest blog prowadzony przez Roberta Strzyżewskiego.
http://odciskczasu.blogspot.com/
Z kolei najwięcej informacji dotyczących historii młyna „Papiernia” oraz rodziny Krausse można znaleźć na portalu – Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”.
O młynie można też przeczytać w pracy M. Kseniaka: Młyn zwanym papiernią Adolfa i Henryka Braci Krausse, „Na Przykład” 1995, nr 29.