W czasach panowania Zygmunta III Wazy najsłynniejszy warsztat fałszerski w Polsce znajdował się na zamku w Żywcu[1]. Właścicielem fałszerskiej mennicy był Mikołaj Komorowski (1578-1633) – wyjątkowa kanalia. Sprawował on urząd starosty oświęcimskiego, a potem nowotarskiego. Był człowiekiem apodyktycznym, kłótliwym, grubiańskim, a na dodatek rozrzutnym. W roku 1618 jego długi przekroczyły kwotę 600 tysięcy złotych. Komorowski nie krępował się żadnymi zasadami moralnymi. W roku 1613 zainaugurował fałszerski proceder. Wraz ze wspólnikiem, mincerzem Kacprem Rotem zaczął bić fałszywe grosze Zygmunta III Wazy oraz księcia cieszyńskiego Adama Wacława.
Tandem Komorowski-Rot działał w poczuciu całkowitej bezkarności. „Rot przywiózł do Nowego Jičina fałszywe monety o wartości 16, a może nawet 18 tys. zł. Mieszkańcy wprawdzie nie chcieli przyjąć fałszywych pieniędzy, zostali jednak przez Rota sterroryzowani i pod wpływem gróźb spalenia miasta ulegli wspólnikowi Komorowskiego”[2].
I jeszcze jeden przykład: „Komorowski był upominany przez kanclerza królestwa polskiego, żeby zaprzestał swojej nielegalnej działalności. W odpowiedzi starosta stwierdził, że ma pozwolenie monarchy, a monety produkowane przez jego mennicę są równie dobre jak te z mennicy królewskiej”[3].
W końcu Kacper Rot przyłapany na gorącym uczynku – gdy rozprowadzał fałszywe monety na Morawach – trafił do cesarskiego więzienia. Udało mu się jednak uciec. Udał się do Żywca licząc na pomoc wspólnika. Starosta nowotarski nie tolerował jednak wpadek. Nie wpuścił zbiega do zamku, a jeden ze sług Komorowskiego w bójce zabił Rota.
Mikołaj Komorowski był człowiekiem bez skrupułów. W ramach zacierania śladów swojej fałszerskiej działalności nie wahał się wymordować pracujących dla niego mincerzy.
W roku 1621 wydawało się, że w końcu Komorowskiemu powinęła się noga. Na swego pana donos złożył bowiem dworzanin Komorowskiego, niejaki Grocholski. Oprócz zeznań Grocholski dostarczył do trybunału dowody rzeczowe – worki z fałszywymi pieniędzmi pochodzącymi z mennicy żywieckiej. Komorowski trafił do więzienia. Groziła mu konfiskata majątku i utrata praw. Starosta nowotarski uruchomił jednak swoje wpływy i niemałe środki finansowe. Przekupił strażników więziennych, a następnie zbiegł w habicie zakonnika. Z kolei podmienił dowody rzeczowe świadczące o jego fałszerskiej działalności. W końcu wynajął „jurystę”, który wybronił Komorowskiego od stawianych mu zarzutów.
Fałszerstwo grosza koronnego Zygmunta III Wazy 1611; zdjęcie: WCN
Jak pisał kronikarz, wójt żywiecki Andrzej Komoniecki w dziele „Chronografia albo dziejopis żywiecki…”, na całej sprawie ucierpiał najbardziej pan Grocholski, na którym „zemstę straszną z utratą zdrowia jego nad nim pan Komorowski dokazywał”[4].
Za swoje przestępstwa Mikołaj Komorowski nigdy nie został skazany przez sąd państwowy. W końcu jednak, w roku 1633 stanął przed Trybunałem Niebieskim.
_____________________________
[1] T. Opozda: Fałszerska mennica w Żywcu w czasach Zygmunta III, „Biuletyn Numizmatyczny” 1983, nr 1-2, s. 1-11; C. Kalińska: Staropolscy fałszerze pieniędzy, s. 78-80 http://mowiawieki.pl/templates/site_pic/files/Pewne_jak_w_banku_Historia_zabezpieczen_bankowych_odcinek_1(styczen_2016).pdf
[2] Ibidem, s. 79
[3] Ibidem, s. 79
[4] Cyt. za J. Chałupski: Moje monety – część szesnasta, https://sites.google.com/site/felietonynumizmatyczne/2007/2007-32
______________________________
Ilustracja dzisiejszego wpisu – fot. WCN