Z roku na rok systematycznie powiększa się liczba osób kolekcjonujących polskie szelągi. Dzieje się tak z kilku powodów.
Po pierwsze, szelągi są stosunkowo tanie. Bardzo niewiele osób stać na to aby zbudować przyzwoitą (czyli w miarę reprezentatywną) kolekcję dukatów czy talarów. Z ortami, szóstakami czy trojakami jest już nieco lepiej, ale nawet one są znacznie droższe od szelągów. Te ostatnie natomiast są w zasięgu kolekcjonerów dysponujących nawet stosunkowo skromnymi funduszami. Popularny szeląg w ładnym stanie zachowania kosztuje 100 razy mniej niż analogiczny talar i 200-300 razy mniej niż dukat. Za relatywnie niewielkie pieniądze można zbudować wartościową, perspektywiczną i w miarę reprezentatywną kolekcję szelągów.
Nie jest to oczywiście jedyna zaleta szelągów. Oprócz tego, że są tanie, są one najbardziej bezpośrednim świadkiem naszej historii nowożytnej. Towarzyszyły Polakom przez trzy i pół wieku. Przez większą część tego okresu były monetą zdawkową, taką, która znajdowała się w zasięgu wszystkich, nawet tych najbiedniejszych. Z talarem, dukatem czy ortem większość ludności zamieszkującej Rzeczpospolitą nigdy nie miała do czynienia. Szelągi natomiast były elementem życia codziennego wszystkich. Były obecne również w tych najmniejszych, najbardziej podstawowych transakcjach.
Niezwykłe bogactwo typów, odmian i wariantów szelągów to ich kolejna zaleta. Były one bite w czasie panowania wszystkich królów Polski nowożytnej, bili je nasi lennicy – Prusy i Kurlandia, emitowali je szwedzcy okupanci oraz nasi pruscy i austriaccy zaborcy. Mieliśmy w naszej historii szelągi oblężnicze i szelągi wolnych miast. Ich produkcją zajmowało się przez 350 lat 25 mennic. Oto one: Berlin, Brześć Litewski, Bydgoszcz, Dalholm, Drezno, Elbląg, Gdańsk, Grünthal, Gubin, Kowno, Kraków, Królewiec, Malbork, Mitawa, Oliwa, Olkusz, Poznań, Ryga, Smolnik, Toruń, Ujazdów, Warszawa, Wilno, Wrocław, Wschowa.
Początkowo były to monety srebrne, bite z całkiem przyzwoitego kruszcu. Potem, z biegiem czasu srebra było w nich coraz mniej. W XVII wieku zamieniły się w monetę bilonową, a potem miedzianą. Różnorodna była też technologia ich produkcji. Początkowo bito je ręcznie, podobnie jak inne monety. Od końca XVI wieku w niektórych mennicach zaczęły być odciskane przez specjalne walce.
W końcu, szelągi to monety niezwykle piękne. Nie ma na nich tyle miejsca co na talarach czy ortach. Przez co tym bardziej kompozycja szelągów musiała być wyjątkowo dobrze przemyślana. Nie ma tam zbędnego milimetra kwadratowego. Na krążku metalu o średnicy kilkunastu milimetrów zawrzeć kilkanaście istotnych informacji, a przy tym uczynić to w sposób estetycznie wyszukany i efektowny – to prawdziwe mistrzostwo.
***
Jest jeszcze jeden powód – nie najmniej ważny – aby zbierać szelągi: są one często lekceważone. Daje to świadomym kolekcjonerom znacznie większe niż w przypadku innych nominałów możliwości łowienia perełek. Czy wyobrażacie sobie Państwo, że można by kupić dukata, talara, albo nawet trojaka o szacunkowej rzadkości R8 za dwie paczki papierosów. Trudno to sobie wyobrazić.
Przyjrzyjmy się poniższemu zdjęciu. Przedstawia ono szeląga wybitego w mennicy ryskiej pod koniec XVI wieku. Moneta kosztowała mnie 26 złotych. O ile wiem jest to równowartość dwóch paczek papierosów.
Szeląg miejski Zygmunt Waza, Ryga 1587 (?)
Szeląg ryski z roku 1587 to arcyrzadka moneta nienotowana w części katalogów. W najlepszym opracowaniu mennicy ryskiej E. Mrowińskiego rocznik 1587 w ogóle nie jest uwzględniony. Nie ma go też w katalogu Cz. Kamińskiego, J. Kurpiewskiego. Jest natomiast odnotowany w katalogu Kruggel & Gerbasevskis: Die Münzen der Stadt Riga unter polnischer Herrschaft 1581-1621. Jest też obecny w katalogu E. Kopickiego. Ma tam rzadkość R8.
Spójrzmy na rewers przedstawionego na zdjęciu szeląga. Widać tam wyraźnie końcówkę daty (15)87. Ósemka jest może nieco zniekształcona, gdyż przerywnik w postaci krzyżyka (lub trójlistka) został nałożony na lewą krawędź cyfry. Jednak mimo to ósemka wydaje się ewidentna. Wyraźnie widać dwa symetryczne i regularne brzuszki.
Z głębokim przekonaniem iż udało mi się zdobyć białego kruka
postanowiłem pochwalić się moim nowym nabytkiem na forum TPZN. Tam jednak spotkałem się z kilkoma sceptycznymi głosami. Niektórzy wyrazili opinię iż cyfra w dacie wyglądająca na ósemkę jest w rzeczywistości dziewiątką, a więc mamy do czynienia z popularnym szelągiem z roku 1597.
Szeląg miejski Zygmunt Waza, Ryga 1597
Muszę przyznać , że argumenty wysuwane przez kolegów z TPZN nie przemawiały do mnie. Brakowało mi trochę dystansu. Monetę skonsultowałem jednak z kilkoma osobami, z których zdaniem się liczę. Opinie były różne. Poniżej przedstawię argumenty przeciwko uznaniu mojego szeląga za monetę z rocznika 1587, argumenty za rokiem 1587, oraz wnioski jakie z tego wyciągnąłem.
Argumenty przeciw:
- W ogóle szelągi ryskie z roku 1587 stoją pod znakiem zapytania gdyż:
- nikt nigdy nie widział zdjęcia szeląga ryskiego z 1587 roku; w katalogach Kopickiego i Gerbaszewskiego nie ma zdjęć, u Kopickiego są tylko rysunki
- koronacja Zygmunta III nastąpiła dopiero 27 grudnia 1587 roku
- Mamy do czynienia z bardzo dużym podobieństwem stylu mojej monety i szelągów z rocznika 1597
- Na szelągach z lat 1588 i 1589 (a więc następujących bezpośrednio po roczniku 1587) znany jest tylko zapis daty rozdzielonej lilią (znak menniczy mincmistrza ryskiego Heinricha Wulffa). Zapis daty po lewej stronie lilii pojawił się dopiero w roku 1590
- Jest możliwe, że połączenie przerywnika (krzyżyka) z lewą krawędzią cyfry „9” dało złudzenie lewej strony dolnego brzuszka, zaś występujące jednocześnie uszkodzenie stempla w połączeniu np. z wadą blachy, wykreowało prawą część dolnego brzuszka „ósemki”. Efekt jest taki, że na rewersie monety widzimy nieistniejącą „ósemkę”.
Ad 1.
- Brak zdjęć w katalogach Gerbaszewskiego i Kopickiego nie musi o niczym świadczyć, zwłaszcza, że E. Kopicki wskazuje na konkretne kolekcje, w których moneta się znajdowała: Jana Stupnickiego – Przemyśl, Lwów – i Ottona Kubickiego – Warszawa. (Faktem jest jednak, na co zwrócił uwagę kol. Gradiv, że u Kopickiego zdarzają się przypadki umieszczania w katalogu bardzo wątpliwych monet z jednoczesnym odniesieniem do konkretnych kolekcji.)
- Koronacja Zygmunta III o niczym nie rozstrzyga. Moneta mogła być przecież wyprodukowana na początku roku 1588 z datą 1587. Nie jest to nic nadzwyczajnego. Takie sytuacje zdarzały się w historii polskiego pieniądza.
Ad. 2.
W odniesieniu do szelągów ryskich trudno mówić o różnicach w stylu poszczególnych roczników. Wszystkie roczniki wykazują bowiem głębokie podobieństwo stylistyczne. (Mimo to, podobieństwo ustawienia cyfr, liter i przerywników na mojej monecie oraz na niektórych szelągach z roku 1597 jest jednak uderzające.)
Ad. 3
Ustawienie cyfr daty nie wynikało z ordynacji menniczej, czy innego aktu prawnego, lecz z inwencji artystycznej rytownika oraz wskazań mincmistrza. Można sobie wyobrazić, że na początku panowania Zygmunta III rytownik postanowił wykazać się inicjatywą i umieścił datę po lewej stronie lilii. Efekt nie wzbudził zachwytu mincmistrza i po wybiciu niewielkiej ilości szelągów na dwa lata zaniechano tego sposobu umieszczania daty w legendzie. Z kolei w roku 1590 z jakiegoś powodu do łask powrócił pomysł z roku 1587. Nie wiem czy tak właśnie było, ale przecież mogło być.
Ad. 4
Możliwość zaistnienia takiego zbiegu okoliczności wydaje mi się bardzo mała. Muszę jednak uczciwie przyznać, że mieści się w granicach prawdopodobieństwa.
Reasumując:
Dopóki nie pojawi się szeląg ryski 1587 z wyraźną i nie budzącą wątpliwości datą, z którym będzie można porównać moją monetę, wszelkie twierdzenia na jej temat powinny być formułowane w kategoriach prawdopodobieństwa, a nie pewności. W związku z powyższymi rozważaniami prawdopodobne wydają mi się trzy możliwości:
- Mój szeląg to moneta z datą 1587
- Cyfry „87” na omawianym szelągu to efekt wady stempla i nałożenia przerywnika na cyfrę „9”. Moneta pochodzi więc z roku 1597, zaś katalogi Kopickiego i Gerbaszewskiego opisują inną monetę.
- Możliwe jest też iż szelągi ryskie z 1587 roku nie istnieją, a Kopicki i Gerbaszewski uznali za takowe monety z podobnym do omawianego „efektem ósemki”
Ciąg dalszy:
http://blognumizmatyczny.pl/2016/12/07/szelag-ryski-1587-raz-jeszcze/
Fajny wpis – do mnie przemawia ten 1587, jeszcze trochę i sam się złapię że kolekcjonowanie szelągów to dobry pomysł 🙂
Liczę na to, że i Pan złapie szelągowego bakcyla 🙂
z numizmatyką się dopiero poznaję. zastanawiam się od czego mógłbym zacząć.ten artykuł jest dla mnie jakąś inspiracją. tak jak wcześniejszy o boratynkach. mógłby mi Pan podać jakieś tytuły fachowych książek nt. tych konkretnie monet (szelągi-boratynki)?
z góry dziękuję.
Na początek przygody z numizmatyką poleciłbym pozycję, od której i ja sam zaczynałem – Tadeusza Kałkowskiego: „Tysiąc lat monety polskiej”. Jest to książka świetnie napisana. Na pewno nie zniechęci do tematu. Inną bardzo dobrą publikacją obejmująca historię polskiego pieniądza jest książka B. Paszkiewicza o dziwnym tytule: „Podobna jest moneta nasza do urodnej panny”. Moim zdaniem wśród opracowań ogólnych jest to najlepsza pozycja.
Potem można zawężać obszar zainteresowań. Jeśli chodzi o książkę dotyczącą samych szelągów (w tym boratynek) może warto zajrzeć do „Herbów i znaków menniczych na szelągach polskich i z Polską związanych”. Pod koniec bieżącego roku zostanie wydana książka C. Wolskiego: „Miedziane szelągi Jana Kazimierza Wazy z lat 1659-1667”. To już wyższa półka.
Pozdrawiam
dziękuję.
Proszę podać i adres mail to wyślę mój z tego samego roku (87 ?) z tego samego stempla.
Pozdrawiam kp
To by było coś. Mój adres:
dariusz.m@poczta.onet.pl
Panie Darku! Jak Pan dostanie fotkę tego szeląga od Kolegi Pankade to zapewne wielu chciałoby zobaczyć, niech Pan wrzuci fotki !
Oczywiście. Zdjęcie mogłoby wiele wyjaśnić. Na razie czekam cierpliwie.