„…konserwa nie jest taka jak katalog głosi”

Przeglądałem ostatnio artykuł M. Widawskiego pt. „Kazimierz Sobański i jego zbiór monet w Muzeum Narodowym w Warszawie” (Warszawski Pamiętnik Numizmatyczny 2012, nr 1). Natknąłem się tam na bardzo ciekawy list W. Wittyga, który w imieniu hrabiego Sobańskiego licytował monety na aukcji zbioru biskupa Jana Stupnickiego. Została ona zorganizowana przez Dom Aukcyjny Braci Egger i odbyła się we Wiedniu A. D. 1896.

Zanim przyjrzymy się listowi W. Wittyga i wiedeńskiej aukcji, powiedzmy dwa słowa na temat Kazimierza Sobańskiego i jego kolekcji.

Kazimierz hrabia Sobański, zdjęcie: Warszawski Pamiętnik Numizmatyczny 2012, nr 1

Rok 1880 to ważna data w historii rodu Sobańskich. Wtedy właśnie ojciec Kazimierza – Feliks Hilary – otrzymał od papieża dziedziczny tytuł hrabiowski. Z kolei data 1886 jest ważna z życiu samego Kazimierza Sobańskiego. W tym roku otrzymał on od ojca majątek Guzów (3000 hektarów ziemi ornej plus cukrownia). Była to materialna podstawa jego pasji kolekcjonerskiej. Kazimierz Sobański miał wówczas 27 lat i rozbudzone już zainteresowania numizmatyczne. Cztery lata wcześniej po skończeniu studiów w Warszawie i w Lille odbywał praktykę rolniczą w Grabinie (Grüben) na Górnym Śląsku, w majątku, którego właścicielem był … Stanisław hr. Walewski (autor słynnego katalogu trojaków). No to już wiemy skąd się wzięła kolekcjonerska pasja Kazimierza Sobańskiego. Jaki ten numizmatyczny światek jest mały.

W porównaniu z innymi wielkimi kolekcjami z tego okresu – E. Hutten-Czapskiego czy A. Potockiego – zbiór K. Sobańskiego posiadał pewną specyfikę. Otóż hrabia Sobański postanowił zbierać „jedynie” monety polskie z czasów nowożytnych: od Zygmunta Starego do połowy XIX wieku. Mamy tu więc do czynienia z pewnym zawężeniem kolekcji (jak na tamte czasy oczywiście).

Mimo dużych dochodów, które przynosił majątek Guzów, hr. Sobański nie mógł się równać z kolekcjonerskimi potentatami tamtych czasów. Taki np. namiestnik Galicji Andrzej hr. Potocki wysyłał na aukcję swego pełnomocnika W. Bartynowskiego, który – posiadając nieograniczony limit wydatków – miał zakupić dla hrabiego określone pozycje. I je po prostu kupował. Mimo to, dzięki aktywności na aukcjach numizmatycznych oraz wielkiej determinacji, K. Sobańskiemu udało się zbudować kolekcję zaliczaną do największych w Polsce. Była ona wymieniana jednym tchem obok zbiorów E. Hutten-Czapskiego, A. Potockiego czy H. Mańkowskiego. Liczyła ok. 9000 egzemplarzy, w tym 395 monet złotych. Znajdowało się tam oczywiście wiele monet olbrzymiej rzadkości.

Wiktor Wittyg, wybitny numizmatyk i heraldyk, był doradcą K. Sobańskiego i pomagał mu w budowie kolekcji. Reprezentował go też na niektórych aukcjach. Oto fragmenty wspomnianego na początku wpisu listu:

Wien, 11 Czerwca 1896 r.

Jaśnie Wielmożny Panie Hrabio

Już licytacja skończona. Był Bartynowski, który jak się okazało miał na niektóre rzeczy limita à tous prix i tak kupił on z potrzebnych nam monet następujące (…)

Podlicytowałem go ile mogłem, lecz skoro mi oświadczył, że te wszystkie monety kupić musi, a ma nieograniczone limitum – nawet pójdzie wyżej 4000 guld, to pocóż miałem Eggerów wzbogacić (…)

Szeląg Rygi 1587 również nie kupiłem, gdyż jakiści ryżanin umyślnie po niego przyjechał i dał 50 guld (…)

Z trojaków interesujących WPana kupiłem No. 541, 543, 544, 572, 573, 574, 574a, 586, 588, 589, 603. Wszystko taniej niźli było limitum (…)

Detaliczny rachunek prześlę W Panu z Warszawy

Szczerze życzliwy

Sługa WWittyg

W ogóle konserwa nie jest taka jak katalog głosi

Przepraszam za ten list lecz pisze go trzema nawrotami, tak nie mam czasu i ciągle mnie rozrywają.

Wiktor Wittyg

***

No tak, „konserwa nie jest taka jak katalog głosi”. Kiedy przeczytałem te słowa, od razu stanęły mi przed oczami wszystkie wątki na forum TPZN, w których kolekcjonerzy skarżą się na złe opisy w katalogach aukcyjnych, zawyżone stany zachowania, na sprzedawców, którzy za wszelką cenę – czasami nawet kosztem swojej wiarygodności – próbują przedstawić sprzedawane monet w jak najkorzystniejszym świetle. Nihil novi sub sole.

Tym jednak co przede wszystkim zwróciło moją uwagę w liście W. Wittyga była sprawa szeląga ryskiego z datą 1587, po którego specjalnie przyjechał do Wiednia kolekcjoner z Rygi (lub jego pełnomocnik) i wyłożył za tę drobną monetę 50 guldenów. Na tej samej aukcji rzadki talar Jana Kazimierza został sprzedany za 60 guldenów. Przypomnijmy, że gulden to była duża srebrna moneta o wartości 2/3 talara (100 krajcarów).

W katalogu wiedeńskiej aukcji z roku 1896 nie było zdjęć monet. Zostały tam natomiast umieszczone rysunki najciekawszych egzemplarzy. Poniżej rysunek szeląga ryskiego 1587 z aukcji braci Egger.

Szeląg ryski Zygmunta III Wazy z datą 1587 (fragment katalogu aukcyjnego wiedeńskiej aukcji braci Egger 1896, skan z Warszawskiego Pamiętnika Numizmatycznego 2012, nr 1)

***

Szeląg ryski Zygmunta III Wazy z datą 1587 wywołał swojego czasu dyskusję na forum TPZN. Jej podsumowanie zamieściłem na blogu w dwóch wpisach:

http://blognumizmatyczny.pl/2016/11/21/dlaczego-warto-zbierac-szelagi-szelag-ryski-1587-i-efekt-osemki/

http://blognumizmatyczny.pl/2016/12/07/szelag-ryski-1587-raz-jeszcze/

Poniżej zdjęcie mojego szeląga, który stał się wówczas powodem ożywionej wymiany poglądów.

Szeląg ryski Zygmunta III Wazy z datą 1587

***

Szeląg ryski 1587 nie trafił do kolekcji K. Sobańskiego. Na aukcji braci Egger W. Wittyg wylicytował jednak dla hrabiego innego bardzo rzadkiego szeląga. Nie ma o tym mowy w cytowanym liście. O zakupie możemy jednak wydedukować z innych przesłanek. K. Sobański posiadał katalog aukcyjny omawianej aukcji (obecnie znajduje się on w zbiorach MNW). Monety które chciał nabyć – zaznaczał. Zakreślił tam m.in. bardzo rzadkiego szeląga koronnego z mennicy wschowskiej z roku 1597. Moneta ta również – podobnie jak katalog – znajduje się w zbiorach MNW.

Szeląg koronny Zygmunt III Waza, Wschowa 1597 (fragment katalogu aukcyjnego wiedeńskiej aukcji braci Egger 1896, skan z Warszawskiego Pamiętnika Numizmatycznego 2012, nr 1)

Szeląg koronny Zygmunt III Waza, Wschowa 1597 (w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, skan z Warszawskiego Pamiętnika Numizmatycznego 2012, nr 1)

Szeląg ten należy do wielkich rzadkości numizmatycznych. Nie posiadał go w swoich zbiorach E. Hutten-Czapski. Nie został on również uwzględniony w najnowszym katalogu monet wschowskich autorstwa R. Kozłowskiego („Mennictwo wschowskie”, Warszawa 2018). Nie wiem na jakiej podstawie E. Kopicki umieścił tę monetę w swoim katalogu („Monety Zygmunta III Wazy”, Szczecin 2008) pod poz. 99 z rzadkością zaledwie R3.

Awers omawianego szeląga jest typowy zarówno dla rocznika 1596, jak i 1597. W polu monety pod herbami Polski i Litwy widnieje Lewart z inicjałami podskarbiego Jana Firleja po bokach. U góry w otoku został umieszczony Snopek Wazów, a w napisie otokowym imię monarchy i jego tytulatura. Jednym słowem nic szczególnego.

Awersy szelągów koronnych z mennicy wschowskiej, roczniki 1596 i 1597

Wyjątkowy jest natomiast rewers monety. Schemat ikonograficzny jest tu bowiem charakterystyczny dla rocznika 1596. W polu monety widnieje jedynie monogram Zygmunta III „S” (bez herbu Róża Hermana Rüdigera i bez znaku mincerskiego „jagódki” Jana Dittmara). Róża Rüdigera została umieszczona u dołu, w napisie otokowym.

Typowe rewersy szelągów koronnych z mennicy wschowskiej, roczniki 1596 i 1597

***

Muszę przyznać, że jest dla mnie naprawdę budujące, gdy mogę sobie wyobrazić jak wielki kolekcjoner, hr. Sobański, pochylał się nad takim drobiazgiem jak niedobity szeląg wschowski. Albo jak inny miłośnik starych monet, kolekcjoner z Rygi, jedzie przez pół Europy aby zapłacić 50 guldenów za szeląga ryskiego z datą 1587.

***

Ilustrację dzisiejszego wpisu stanowi fragment katalogu aukcyjnego z wiedeńskiej aukcji braci Egger, skan z WPN 2012, nr 1

2 przemyślenia nt. „„…konserwa nie jest taka jak katalog głosi”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *