Wywiad dla profilu „Okiem Kolekcjonera” (18.02.2024)

Ostatnio przytrafiło mi się udzielić wywiadu redakcji OKA („Okiem Kolekcjonera”). Przyznam, że udzielanie wywiadów jest bardzo przyjemne (i miło łechce próżność). Zapraszam do lektury:

Poniżej link do strony OKA:

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=pfbid0MaKW2LetFQcngr5uFKDL9yfB4YxmLJaRtRgDzcK9aJ47wJyPnsCbb7fjBQKMvM4Sl&id=61555415182433&notif_id=1708239638027958&notif_t=mention&ref=notif

A tu cały wywiad dodatkowo wzbogacony zdjęciami monet i książek, o których opowiadałem:

***

OK: Jak długo zajmuje się Pan numizmatyką?

DM: Numizmatyką rozumianą jako dziedzina wiedzy i nauka pomocnicza historii zajmuję się od roku 2009.

OK: Jak to się zaczęło?

DM: Zbiegło się w tym roku (2009) kilka wydarzeń i decyzji, które zdeterminowały moją aktywność intelektualną na następne lata. Po pierwsze, podjąłem decyzję o budowie kolekcji monet Polski Królewskiej. Po drugie, wyszedłem z dość ograniczonego obszaru lubelskiej giełdy kolekcjonerskiej i zacząłem kupować monety przez internet (Allegro) oraz jeździć na aukcje organizowane przez WCN. Po trzecie, zakupiłem mnóstwo książek numizmatycznych chcąc wiedzieć jak najwięcej o budowanym przez siebie zbiorze. I w końcu po czwarte (być może najważniejsze), zacząłem dostrzegać, że uznani autorzy nie wiedzą wszystkiego, a czasami nawet się mylą i popełniają błędy. Między półkulami zaczęła mi się wówczas błąkać myśl, że przecież pewne rzeczy można wyprostować, a o innych napisać dużo lepiej.

OK: Pierwsza moneta?

Pierwsze monety były trzy. Zostały zakupione na Allegro i dotarły do mnie pocztą w tym samym czasie. Wszystkie były naprawdę piękne: denar Kazimierza Jagiellończyka (o którym wówczas myślałem, że jest monetą Jana Olbrachta), trojak ryski Zygmunta III Wazy z 1598 roku oraz szeląg koronny Augusta III Sasa z 1751 roku z mennicy w Gruntalu (wówczas jeszcze nie potrafiłem odróżnić mennicy gruntalskiej od gubińskiej).

OK: Ulubiona moneta?

DM: Mam ulubiony typ monety – niewielką serię trojaków lubelskich z roku 1597 z lwem bez haka umieszczonym po lewej stronie rewersu. Jest to fascynująca seria zarówno ze względu na historię, która kryje się za tą tajemniczą emisją, jak również ze względu na same monety. Do naszych czasów zachowały się cztery (znane ze zdjęcia) egzemplarze tego typu, spośród których dwa to są unikaty posiadające odmienne portrety niż dwa pozostałe trojaki tej serii. Jedna z tych monet znajduje się obecnie w Muzeum Czapskich, kolejna – w Muzeum Śląska Opolskiego, dwie pozostałe – w kolekcjach prywatnych.

Fot. MNK

OK: Ulubiona mennica?

DM: Zdecydowanie mennica lubelska, działająca w latach 1595-1601.

OK: Kolekcjoner? Numizmatyk? Badacz? A może wszystkiego po części?

DM: To są dwie strony tego samego medalu Czuję się zarówno kolekcjonerem, jak i numizmatykiem-badaczem. Nie wyobrażam sobie zbierania monet, bez próby głębokiego zrozumienia i opisania tego co zbieram.

OK: Jaki dział nazwałby Pan swoim konikiem?

DM: Najgłębiej „wgryzałem się” w drobnicę Zygmunta III Wazy, a mówiąc ściślej w trojaki (zwłaszcza lubelskie) i szelągi. Te segmenty numizmatyki są na pewno najbliższe mojemu sercu.

OK: Kiedy pojawiła się myśl, żeby przelać na papier swoje rozmyślania numizmatyczne i podzielić się nimi z innymi kolekcjonerami?

DM: Myśl ta towarzyszyła mi od samego początku. Człowiek ma chyba wbudowany jakiś mechanizm dzielenia się z innymi swoimi pasjami i fascynacjami. Tak więc od początku gdy zadałem sobie sprawę jak niesamowite jest zbieranie starych monet, chciałem się tym odkryciem podzielić z innymi. Ale był też drugi powód, o którym już wspomniałem już wyżej. Dość szybko zauważyłem, że w literaturze numizmatycznej jest sporo błędów, że nawet najbardziej uznani autorzy nie wiedzą wszystkiego i czasami się mylą. Uznałem, że pewne tematy mogę opracować znacznie lepiej. Odkryłem też spore obszary do zagospodarowania – dziewicze tereny polskiej numizmatyki. Dlaczego nie miałbym się tym zająć?

OK: Jakie wydarzenie uważa Pan za swój największy numizmatyczny sukces?

DM: Na płaszczyźnie naukowo-badawczej na pewno moim największym sukcesem jest opracowanie katalogu trojaków lubelskich. Aby katalog ten mógł powstać, niezbędne były pewne ustalenia szczegółowe publikowane wcześniej w książkach „Opowieści o monetach lubelskich 1595-1601…” oraz „Chronologia portretów Zygmunta III na trojakach z mennicy lubelskiej”. Bardzo dumny jestem zwłaszcza z nowatorskiego opracowania typologii portretów Zygmunta Wazy na trojakach lubelskich. Jeśli chodzi o płaszczyznę popularyzatorską, moim największym sukcesem jest chyba zainteresowanie szerokiego kręgu miłośników starych monet szelągami Zygmunta Wazy. Myślę, że pomogła mi w tym publikacja „Szelągi Zygmunta III Wazy” (która wywołała naprawdę bardzo pozytywne reakcje Czytelników) oraz wydanie kilku katalogów szelągów Zygmunta III. Jest też coś, co łączy płaszczyznę naukową i popularyzatorską – blognumizmatyczny.pl/ Traktuję go jako coś w rodzaju pamiętnika intelektualnego. To, czym się aktualnie zajmuję ma swoje odzwierciedlenie w poszczególnych wpisach na blogu. Zwykle są to teksty popularyzatorskie, co jakiś czas pojawiają się jednak wpisy wnoszące coś nowego do numizmatyki, dokładające małą cegiełkę do wielkiego gmachu wiedzy o starych monetach.

OK: Nad jakim tematem, jeśli nie jest to tajemnica, aktualnie Pan pracuje?

DM: Mam taki dziwny zwyczaj, że realizuję kilka projektów jednocześnie. W pewnym sensie żyją one własnym życiem. Czasami niektóre z nich przyspieszają i kończy się to najczęściej kolejną publikacją. Obecnie najbardziej zaawansowane są trzy tematy: katalog szelągów poznańskich Zygmunta III Wazy, drugie wydanie książki „Monety Polski Królewskiej. Podręcznik dla początkującego kolekcjonera” (bardzo zmienionej w stosunku do pierwszego wydania) oraz publikacja na przyszły rok, na dziesiątą rocznicę bloga, w której zostaną zebrane te teksty publikowane na blogu, które wniosły coś nowego do numizmatyki.

OK: Jak ocenia Pan rynek kolekcjonerski w Polsce?

DM: Wyczerpująca odpowiedź na to pytanie wymagałaby formy solidnego opracowania z elementami analiz ekonomicznych, z wykorzystaniem statystyki itp. Ja oczywiście takich badań nie prowadziłem. „Na czuja” mogę jednak stwierdzić, że rynek kolekcjonerski ma się dobrze, jest stabilny, a ogólne tendencje wciąż są wzrostowe. Świadczy o tym m.in. niesłabnące zainteresowanie rynkiem numizmatycznym inwestorów z grubymi portfelami. Co – dodajmy – wcale nie jest korzystne z punktu widzenia przeciętnego kolekcjonera. Musi on bowiem rywalizować o konkretną monetę z inwestorem. Mówiąc jednak o kolekcjonerach, pamiętajmy, że istnieje wiele poziomów kolekcjonerstwa. Dla kolekcjonerów początkujących, którzy główną wagę przykładają przede wszystkim do stanu zachowania monety, włączenie się do gry inwestorów jest rzeczywiście okolicznością negatywną. Inwestorzy nie znając numizmatycznych niuansów również zwracają uwagę przede wszystkim na stan zachowania monety, najczęściej potwierdzony oceną firmy gradingowej. Z kolei kolekcjonerzy bardziej zaawansowani, dla których co najmniej równie istotna jest rzadkość danej odmiany nie odczuwają aż takiej presji.

OK: Jaka przyszłość czeka kolekcjonerów monet/medali?

DM: W dzisiejszym radykalnie zmieniającym się świecie mówienie o przyszłości jest bardzo ryzykowne. Mimo to wydaje mi się, że kolekcjonerzy mogą spać spokojnie. Niezależnie od okoliczności zmieniającego się świata, pasja kolekcjonerska niezmiennie może być źródłem satysfakcji i dawać poczucie spełnienia. W przeciwieństwie do dóbr materialnych, wartości kolekcjonerskie nie dewaluują się. Zwłaszcza, że wartości samego przedmiotu towarzyszy szeroki kontekst: otoczka historii danej monety czy medalu, trud zdobywania wiedzy na jej temat oraz osobistego zaangażowania kolekcjonera. Są to dobra niekiedy równie cenne co wartość monety czy medalu.

OK: Grading czy „golasy”

DM: Moje osobiste preferencje są jednoznaczne. Zdecydowanie preferuję monety bez plastykowych pudełek. Wielokrotnie kupowałem monety w pudełkach, ale oczywiście natychmiast były one uwalniane. Jaki jest powód tak jednoznacznego stanowiska w tej kwestii? Monetę trzeba móc potrzymać w ręce, zważyć, obejrzeć rant. Jest to niestety niemożliwe w przypadku monet ogradowanych. Zwolennicy gradingu sądzą iż mamy tu do czynienia z obiektywną oceną stanu zachowania oraz oryginalności monety. Niestety tak nie jest. W porównaniu z ocenami sprzed 10-15 lat obecnie oceny stanu zachowania poszczególnych monet są zawyżane. Ponadto wielokrotnie zdarzało się iż do plastykowego pudełka pakowano falsyfikaty. Tak więc grading jest bardzo niedoskonałym sposobem weryfikacji wartości monety. Z drugiej strony rozumiem, że z punktu widzenia inwestora, moneta w gradingu przedstawia większą wartość niż moneta „na wolności”. Gdybym traktował swoje kolekcje inwestycyjnie, z myślą o sprzedaży, sam bym pewnie zapakował najlepiej zachowane egzemplarze do pudełek. Na aukcji z pewnością osiągnęłyby one wówczas wyższą cenę.

OK: Numizmatyka to dla mnie…

DM:

… największa spośród życiowych pasji.

OK: Wiemy, że należy Pan do obserwatorów naszego OKA. Jak Pan ocenia dotychczasową działalność „Okiem Kolekcjonera”?

DM: Działalność OKA oceniam bardzo pozytywnie. OKO przebojem zdobywa sobie znaczące miejsce w sercach miłośników starych monet: merytorycznie i koncepcyjnie – bez zarzutu, graficznie – świetnie dopracowany, kreatywność – imponująca, zapał i miłość do starych monet – widoczna w każdym poście. Z czystym sumieniem mogę polecić.

OK: Co chciałby Pan przekazać dzisiejszemu Kolekcjonerowi?

DM: Chciałbym mu pogratulować, że należy do elitarnego klubu, którego członkowie wiedzą co dobre 🙂

OK: Dziękujemy bardzo za poświęcony czas i rozmowę oraz życzymy dalszych sukcesów! Środowisko kolekcjonerskie mocno na Pana liczy!

DM: Dziękuję również.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *