Sesje wykładowe poprzedzające kolejne aukcje GNDM należą do cyklu zatytułowanego „W numizmatyce widzisz tyle, ile wiesz”. Tytuł ten niezwykle trafnie określa to, co w numizmatyce jest najważniejsze. Istotne są oczywiście różne rzeczy, np. budżet jakim dysponujemy. Czym wyższy, tym lepiej. Dzięki zasobnemu portfelowi jesteśmy bowiem w stanie zbudować porządną kolekcję. Jednak to nie możliwości finansowe są najważniejsze. Nawet człowiek z bardzo grubym portfelem widzi w monetach tylko tyle, ile wie.
Co to oznacza w praktyce? Spróbujmy zastanowić się, co widzimy na poniższym zdjęciu, i która z tych trzech boratynek jest najbardziej interesująca?
Szelągi litewskie, Ujazdów 1661
Mamy tu trzy szelągi litewskie z roku 1661. Pierwszy z nich jest chyba najładniejszy – dobrze wybity i bardzo ładnie zachowany. Możemy podziwiać piękne tło i dobre detale. Dałoby radę nawet policzyć włosy na końskiej grzywie, a potem zajrzeć koniowi do pyska. Ładne monety są w dzisiejszych czasach w cenie. Więc może to ta właśnie boratynka z kolekcjonerskiego punktu widzenia jest najbardziej atrakcyjna?
Szeląg litewski, Ujazdów 1661
Ale zaraz, zaraz! Chwileczkę! Coś tam kiedyś było na Facebooku:
https://www.facebook.com/BlogNumizmatyczny/
W cyklu „Szelągi z czasów panowania Wazów”, jakiś czas temu opisane były herby znajdujące się pod Pogonią na boratynkach z mennicy ujazdowskiej. Normalnie powinien tam widnieć Korwin Adama Sakowicza (pełniącego obowiązki podskarbiego litewskiego). Jednak na części monet, w wyniku błędu mincerzy, pod Pogonią umieszczano herb Ślepowron podskarbiego koronnego Jana Kazimierza Krasińskiego. Na drugiej monecie widać, jak nic, herb Ślepowron.
Korwin i Ślepowron
Więc może to jednak druga moneta jest najciekawsza. Po pierwsze, też jest dość ładnie zachowana. Po drugie ma wspomniany wyżej, dodatkowy smaczek w postaci Ślepowrona. No i pewnie jest rzadsza.
Szeląg litewski, Ujazdów 1661
Jak w tym zestawieniu wypada moneta nr 3? Jest z pewnością najbrzydsza: nierówno wybita, z widocznymi śladami obiegu, i z niezbyt przyjemną zieloną patyną. Jest co prawda w pełni czytelna, ale niektóre litery ledwo widać.
To wszystko widzimy. Ale co wiemy?
Otóż moneta ta należy do najrzadszych odmian szelągów litewskich z mennicy w Ujazdowie. Spośród kilku odmian rocznika 1661 z błędnym herbem Ślepowron, dwie zdobi na awersie „mała głowa króla: odmiana I-a”. Pierwsza z nich – bez indeksu rzadkości – to widoczna powyżej moneta nr 2 (LU61E.11a.11.2). Druga natomiast to nasza brzydka, zielona boratynka (LU61E.11a.11.4). Są one prawie identyczne. Wiemy jednak, że w numizmatyce „prawie” robi dużą różnicę. To, co je odróżnia to rysunek Pogoni i wstęgi powiewające za głową jeźdźca lub ich brak. Rzadkość tej drugiej odmiany w katalogu C. Wolskiego została oszacowana (bardzo asekuracyjnie) na R4. Wydaje się, że gdyby autor katalogu przypisał jej rzadkość R6, nikt by się nie przyczepił. Przez ostatnie 20 lat moneta pojawiła się w handlu najwyżej kilka razy.
Żeby nie było wątpliwości – trzecia z omawianych boratynek jest z pewnością najmniej atrakcyjna pod względem „inwestycyjnym”. Fatalny stan zachowania monety determinuje jej niską wartość rynkową. Wiemy jednak, że dla prawdziwych kolekcjonerów – w odróżnieniu od inwestorów – wartość rynkowa monety nie jest najważniejsza.
Szeląg litewski, Ujazdów 1661
***
Tak więc w numizmatyce najważniejsza jest wiedza. To ona pozwala nam widzieć to, co w monetach jest rzadkie, piękne, wartościowe i wyjątkowe. Znajomość takich „smaczków” jak kokardy za głową jeźdźca lub ich brak dodaje naszej pasji głębi.
Ponadto, dobrze jest też mieć kolegów, którzy od czasu do czasu podpowiedzą, na jaką monetę należy zwrócić uwagę. Pozdrowienia Zdzichu 🙂
Fajny wpis, co prawda ostatnimi czasy kompletnie zaniedbałem drobnice Wazów, ale nie tracę nadzeję, że jeszcze do niej wrócę 🙂
Na pewno warto. Nawet jak się teraz tym nie zajmujesz, to pewnie z tyłu głowy coś Ci tam siedzi i za jakiś czas o sobie przypomni 😉