Sang P’yong T’ong Bo i tajemnice mennictwa keszowego, czyli jak odlewano monety keszowe

W przeciwieństwie do monet z naszego kręgu kulturowego, które wykonywano metodą bicia (choć np. u progu historii mennictwa rzymskiego był krótki okres, w którym monety odlewano), azjatyckie monety keszowe odlewano (choć u schyłku dziejów monety keszowej był krótki okres, kiedy to podejmowano próby bicia). Spróbujmy odtworzyć proces odlewania monety keszowej.

Płytką, drewnianą skrzynkę mincerz wypełniał wilgotnym piaskiem wymieszanym z jakimś spoiwem. Piasek posypywał pyłem węglowym. Następnie układał na piasku na płask, w dwóch rzędach tzw. monety-matki (monety wzorcowe) i wciskał je niezbyt głęboko, tak  aby zostawiły tam odcisk awersu. Pomiędzy dwoma rzędami monet-matek w skrzyni układał również patyk (za chwilę wyjaśnimy po co). Na wciśnięte do połowy monety-matki oraz patyk nakładał drugą skrzynkę z wilgotnym piachem i przyciskał. W ten sposób również na powierzchni piachu drugiej skrzynki odciskały się monety-matki (rewersy). Pomiędzy dwoma rzędami odcisków monet utworzonych w piachu odcisnął się również patyk tworząc kanał główny. Po tym zabiegu skrzynki rozdzielano, wyjmowano monety-matki oraz patyk, a formę odlewniczą dodatkowo dopracowywano. Mincerz wykonywał  kanaliki boczne łączące kanał główny z odciskami monet. Wycinał również otwór wlewu do kanału głównego. Tędy właśnie miał popłynąć roztopiony brąz. W ten sposób wykonywano składającą się z dwóch części formę odlewniczą.

W następnym etapie obydwa elementy formy odlewniczej znów składano razem. Do idącego przez środek form kanału głównego wlewano roztopiony metal, który wypełniał z kolei kanaliki boczne oraz oczywiście odciski monet-matek. Po zastygnięciu i wychłodzeniu metalu formę odlewniczą rozbijano. Zastygnięty brąz tworzył teraz grupę monet połączonych cienkimi gałązkami po obydwu stronach grubego pnia. Wyglądało to jak drzewko.

Aby łatwiej można było sobie wyobrazić proces produkcyjny, powyżej został opisany uproszczony schemat z najprostszą formą odlewniczą. W rzeczywistości formy odlewnicze były – zwłaszcza w późniejszych okresach – znacznie bardziej rozbudowane. Po obydwu stronach kanału głównego można było przecież odcisnąć więcej niż dwa równoległe rzędy monet. Zaś zamiast formy odlewniczej jednopoziomowej stosowano wielopiętrowe. Za czasów dynastii Song wykorzystywano nawet formy piętnastowarstwowe.

Wróćmy do „drzewek” otrzymanych po rozłupaniu formy odlewniczej. Monety z takiego „drzewka” były odłamywane oraz oczyszczane z pyłu węglowego aby zapobiec korozji. Pył węglowy, którym – jak pamiętamy – posypywano wilgotny piach w drewnianej formie, odgrywał rolę topnika. Miał on zapewnić dokładne wypełnienie roztopionym metalem wszystkich odcisków utworzonych w formie odlewniczej. Następnie mincerz szlifował kwadratowe otwory monet i nadziewał je na metalowy pręt, na którym mieściło się kilkaset egzemplarzy monety. Potem spiłowywał nierówności na rantach (miejsca po odłamaniu monety od „gałęzi drzewa” oraz nadlewki).

Jaki przekrój powinien mieć pręt aby mincerzowi ułatwić pracę, tzn. aby nanizane na pręt monety nie obracały się przy piłowaniu? Oczywiście kwadratowy. Widzimy więc, że kwadratowy otwór w okrągłej monecie miał wymiar nie tylko metafizyczny (kwadratowy otwór symbolizujący Ziemię otoczoną przez okrągłą kopułę Nieba), ale przede wszystkim praktyczny.

Zastanówmy się nad jeszcze jedną kwestią. Skąd brały się wzorcowe monety-matki? Przez wiele stuleci były one ręcznie grawerowane i wykonywane najczęściej z cyny. W początkowym okresie panowania dynastii Qing wprowadzono pewną innowację. Do produkcji monet-matek zaczęto używać monety-mistrza (monety-przodka). Był to pierwowzór wykonywany ręcznie przez artystę – kaligrafa. Moneta-mistrz grawerowana z wielką precyzją i starannością była wykorzystywana do wykonania odcisków w pierwotnej formie menniczej. To w niej właśnie odlewano monety-matki. Jedna moneta-mistrz służyła więc do produkcji wielu monet-matek, które następnie rozsyłano do określonych mennic. Tam z kolei – jak pamiętamy – były one wykorzystywane do produkcji monet obiegowych.

Jak pisał Paweł Bohdanowicz na stronie www.zbiory.netmother coins różnią się od monet obiegowych dużo większą precyzją wykonania, ostrzejszym reliefem, inną grubością, często też innym metalem. Na przykład mother coins dla monet żelaznych były wykonane z brązu lub z mosiądzu”.

Poniżej piękny przykład monety-matki służącej do produkcji koreańskich monet obiegowych Sang P’yong T’ong Bo.

Korea

1 mun Sang P’yong T’ong Bo – moneta-matka

A: Sang P’yong T’ong Bo  

R: Hun Saeng 4

Mosiądz; średnica 25 mm; waga 3,29 g; emitent: Hullyondogam (Komenda Ćwiczeń Wojskowych); rok emisji: 1857; moneta z kolekcji Pawła Bohdanowicza

***

Przedstawiony powyżej schemat technologii odlewania monet zaczął być stosowany od VI wieku. Wcześniej wyglądało to nieco inaczej. Najstarsze formy odlewnicze były przygotowywane bez użycia monet-matek. Były one po prostu rzeźbione w glinie lub kamieniu. Postęp w technologii mennictwa nastąpił w III w. p.n.e. Zaczęto wówczas wykorzystywać tzw. matryce-matki, będące podstawą do tworzenia matryc-dzieci (patryc). Te zaś służyły do wykonywania form odlewniczych. Jedna matryca-dziecko służyła do wykonania kilkunastu odlewów.

Aby łatwiej wyobrazić sobie jak powstawały matryce-dzieci, zastanówmy się co by się stało gdyby forma odlewnicza, której wykonanie zostało opisane na początku tego wpisu została oblepiona gliną, która następnie zastygła. Jak mógłby wyglądać taki odcisk? Spójrzmy na poniższe zdjęcie. Jest to właśnie fragment matrycy-dziecka ze zbiorów Zdzisława Jana Bereśniewicza, który został zaprezentowany na wystawie „Od płacideł po Juany. Podróż przez 4 tysiące lat mennictwa chińskiego” w Muzeum Okręgowym w Suwałkach. Pochodzi on z II w. p.n.e., z czasów dynastii Han (206 r. p.n.e.-220 r. n.e.).

18

Matryca-dziecko (patryca) z kolekcji Zdzisława Jana Bereśniewicza, Muzeum Okręgowe w Suwałkach

Matryce-dzieci wykorzystywano do produkcji monet do VI wieku, kiedy to technologia produkcji menniczej znów posunęła się do przodu i pojawiły się monety-matki.

***

Na koniec powiedzmy jeszcze dwa słowa na temat koreańskiej monety Sang P’yong T’ong Bo, której monetę-matkę możemy podziwiać na zdjęciu powyżej. Jest to najsłynniejsza moneta koreańska. Była emitowana przez okres ponad 250 lat (od 1633 do 1891 r.). W obiegu pozostawała jeszcze dłużej – ponad 300 lat. Początkowo dozwolone były prywatne emisje. W roku 1651 został wydany dekret zakazujący używania płacideł (np. ryżu) i obligujący do wykorzystywania w transakcjach handlowych monet.

Monety Sang P’yong T’ong Bo były emitowane w kilku nominałach: 1 mun, 2 mun, 5 mun oraz 100 mun. W katalogach opisano ponad trzy tysiące odmian Sang P’yong T’ong Bo. Znawcy zagadnienia szacują jednak, że istnieje ich ponad pięć tysięcy. Co jakiś czas pojawiają się nowe.

Sang P’yong T’ong Bo to moneta z czasów panowania dynastii Joseon. Mimo to nie dostrzeżemy tam ani nazwy dynastii, ani imion poszczególnych władców. Na awersie występują cztery hieroglify, które należy odczytywać standardowo, tzn. góra-dół-prawo-lewo. Sang P’yong T’ong Bo najczęściej tłumaczy się na język angielski jako „always even currency”. Po polsku brzmiałoby to: „zawsze jednolita moneta obiegowa”. Jest to swojego rodzaju autoreklama – co by się nie działo, moneta Sang P’yong T’ong Bo zawsze trzyma wartość.

Z kolei na rewersie u góry jest umieszczone oznaczenie mennicy, w której moneta została wybita. Poniższa tabelka – cytat ze strony http://primaltrek.com/ – ukazuje jak wiele instytucji (urzędów, jednostek wojskowych) miało prawo do emisji monet Sang P’yong T’ong Bo. W ostatniej rubryce został zaznaczony rok, w którym dana instytucja rozpoczęła bicie monety.

korea 1

korea 2

korea 3

korea 4

Od 1742 roku na rewersie obok oznaczenia mennicy zaczęto umieszczać dodatkowe symbole określające konkretne stanowisko pracy (warsztat) w danej mennicy oraz numer serii monety.

Na monecie prezentowanej powyżej ideogramy na rewersie: Hun (góra) – Saeng (dół) – 4 (lewa strona), oznaczają: Hullyondogam (Komenda Ćwiczeń Wojskowych) – produkt (produkcja) – seria 4.

***

Pisząc powyższy tekst korzystałem z informacji zawartych w artykule P. Bohdanowicza i H. Krause pt. „Kolekcjonowanie monet keszowych, cz. 2” (PN 2/2010), a także w folderze „Od płacideł po Juany. Podróż przez 4 tysiące lat mennictwa chińskiego” opracowanym przez Marka Góryńskiego, Martę Żuchowską i Jerzego Siemaszko. Korzystałem również z następujących stron:

***

Pierwsza w Polsce książka o mennictwie keszowym: http://www.numizmatyka-lublin.pl/1759,pl_d.-marzeta-monety-keszowe.html

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *