Organizacja mennictwa Rzeczypospolitej na przełomie XVI i XVII wieku

PODSKARBI WIELKI

Kierunki polityki monetarnej państwa były wyznaczane przede wszystkim przez sejm (uchwały) oraz w drugiej kolejności przez króla (ordynacje mennicze). Za ich wprowadzenie w życie odpowiadał podskarbi wielki, czyli minister skarbu. W Polsce był to podskarbi koronny, na Litwie – litewski. Podskarbi należał do wąskiej grupy urzędników – senatorów. Urząd ten dawał bowiem prawo do zasiadania w senacie.

Już w czasach Kazimierza Wielkiego nastąpiło rozdzielenie godności podskarbiego wielkiego – urzędu administracji centralnej od podskarbiego nadwornego – urzędu dworskiego. Zasadnicze znaczenie dla określenia pozycji podskarbiego w systemie organów państwowych miał sejm piotrkowski obradujący w roku 1504, za czasów Aleksandra Jagiellończyka. Wtedy właśnie w statucie przygotowanym przez ówczesnego kanclerza wielkiego koronnego Jana Łaskiego zostały sformułowane obowiązki podskarbiego wielkiego (oraz innych urzędów centralnych). Najważniejsze z nich to zarządzanie skarbem publicznym oraz finansami państwa. Do zakresu czynności podskarbiego należało także przygotowywanie tekstów ordynacji menniczych, które następnie musiały być zaakceptowane przez króla i sejm. Z kolei w czasach Zygmunta Augusta obok podskarbiego wielkiego koronnego powołany został dodatkowo podskarbi wielki litewski. Ze swych działań podskarbi rozliczał się przed sejmem, a ściślej – przed sejmową Komisją Skarbową.

W kontekście zwierzchnictwa nad mennicami, uprawnienia podskarbiego precyzyjnie określiła ordynacja Stefana Batorego z 1580 roku. Zostały one sformułowane następująco: „Przełożonym nad rzeczą menniczą naznaczamy Podskarbiego Królestwa, dając mu pełną władzę założenia mennicy w mieście, lub miejscu, jakie za najodpowiedniejsze uzna, ustanawiania probierzy, rytowników stempli, artystów, mincarzy i innych (…)”.

Jak widzimy jest to dość duży zakres władzy. Jeśli jednak z uprawnieniami podskarbiego zestawimy jego obowiązki, okaże się, że uprawnienia te były dla kolejnych podskarbich niezwykle uciążliwe i przysparzały im nieustannych trosk. Otóż podskarbi musiał z własnej kieszeni opłacić personel mennicy, a ponadto był zobowiązany odprowadzić do skarbu państwa podatek z każdej przebitej grzywny kruszcu. Dla podskarbiego koronnego podatek ten wynosił 15 groszy, dla litewskiego – 10 groszy. Za realizację powyższych obowiązków podskarbi odpowiadał własnym majątkiem. Dodajmy jeszcze, że za pełnienie tej niezwykle odpowiedzialnej funkcji nie otrzymywał żadnego wynagrodzenia: „Podskarbi obowiązany od każdej grzywny srebra, która w mennicy przetopioną (właściwie przebitą na monetę) zostanie, nam, tytułem zysku, po groszy 15 opłacać; wydatki zaś, jak płace myncarzom, artystom, pisarzom, w ogóle wszystkie, nawet utratę srebra, wspomniany Podskarbi przyjmie na siebie”.

***

W czasie funkcjonowania w Lublinie mennicy koronnej, urząd podskarbiego wielkiego pełnił Jan Firlej (1590-1609). Był on ponadto starostą lubelskim (1593-1614) oraz pod koniec życia kasztelanem wojnickim (1614). W hierarchii urzędników ziemskich starosta zajmował drugie miejsce, za podkomorzym. W rzeczywistości to starosta grodowy, a nie podkomorzy stał na czele ziemi i powiatu. Miejsce w hierarchii było jednak wynikiem pewnych zaszłości historycznych (gdy na przełomie XIII i XIV stulecia wprowadzano urząd starosty, urząd podkomorzego już istniał). Do kompetencji starosty zaliczało się m. in. zarządzanie majątkami królewskimi, tzw. królewszczyznami. Wiązało się to oczywiście ze znaczącymi dochodami. Starosta stał na czele władz grodzkich. W jego rękach znajdowała się władza administracyjno-sądowa (sądy grodzkie).

Jan Firlej był człowiekiem znakomicie wykształconym. Studiował w Altdorfie, w Lipsku, następnie wraz z bratem Piotrem w Padwie oraz w Rzymie. Zwłaszcza te ostatnie studia odcisnęły piętno na osobowości Jana Firleja. Pod wpływem pobytu w Rzymie podjął bowiem decyzję o zmianie wyznania (pochodził z rodziny gorliwych kalwinistów) i przeszedł na katolicyzm. Jeden z jego dwóch synów, Henryk, miał zostać w przyszłości biskupem poznańskim.

Na przełomie XVI i XVII stulecia Jan Firlej był jedną z głównych postaci na scenie politycznej Rzeczypospolitej. Jego wielka kariera zaczęła się po śmierci Stefana Batorego. W czasie wojny ze Szwedami (tzw. wojna inflancka) wsławił się tym, że chcąc rozwiązać problem z wypłatą żołdu dla nieopłaconych wojsk, zastawił własne dobra. Na biednego jednak nie trafiło. Podskarbi był człowiekiem niezwykle zamożnym. Należały do niego m.in. Dąbrowica, Janowiec, Lubartów, Kock.

Firlejowie pieczętowali się herbem Lewart. Opis herbu wg „Herbarza rodowego” A. Znamierowskiego jest następujący: w polu czerwonym lewart wspięty złoty w takiejż koronie; klejnot: pół lewarta złotego w takiejż koronie. Herb Jana Firleja widnieje oczywiście na monetach bitych w mennicy lubelskiej. Rzecz jasna w wersji uproszczonej, bez klejnotu.

Lewart – herb podskarbiego Jana Firleja

SUPERINTENDENT – POMOCNIK PODSKARBIEGO

Tak więc ordynacja z roku 1580 nakładała na podskarbiego niezwykle uciążliwe obowiązki. Budziły one niezadowolenie kolejnych ministrów skarbu. O tym jak podskarbi Jan Dulski użalał się przed królem Zygmuntem III pisał Seweryn Tymieniecki. Od samego początku jednak przydzielono do pomocy podskarbiemu urzędnika określanego później jako superintendent. Już w 1580 roku został wyznaczony w tym charakterze Piotr Zborowski (żupnik olkuski), który miał przejąć od podskarbiego Jakuba Rokossowskiego część obowiązków związanych z prowadzeniem mennicy olkuskiej. Z kolei w roku 1589 został powołany specjalny urzędnik, który miał pomagać podskarbiemu Janowi Dulskiemu w prowadzeniu mennicy poznańskiej. Został nim Marcin Leśniowolski. W roku następnym popadł on jednak w niełaskę i został ze stanowiska usunięty. Jego miejsce zajął Jan z Błociszewa Gajewski. W późniejszym okresie pojawili się kolejni urzędnicy z tytułami superintendentów: Wacław Kiełczewski – superintendent mennicy wschowskiej, czy Jakub Cielecki – superintendent mennic królewskich w Wielkopolsce.

Jak widzimy zakres władzy superintendentów był zróżnicowany. Niekiedy dotyczył jednej mennicy, czasem zaś całego województwa. Nie wszystkie mennice pracujące w czasach Zygmunta Wazy podlegały rzecz jasna superintendentom. Nad niektórymi bezpośrednio pieczę sprawowali podskarbiowie. Do takich należała mennica lubelska.

PROBIERZ GENERALNY

W roku 1599 powołano nowego urzędnika menniczego – probierza generalnego. Pobierał on ze skarbu 600 złotych rocznie plus po 100 złotych od każdej mennicy. W roku 1599 działało sześć mennic koronnych . Łatwo więc policzyć, że do kieszeni probierza generalnego wpadało rocznie 1200 złotych. Mniej więcej w tym samym czasie (1601) nauczyciel zarabiał kwartalnie 220 groszy (zob. rozdz. 5). Do zadań probierza generalnego należała kontrola mennic koronnych, opiniowanie kandydatów na mincmistrzów i probierzy w mennicach koronnych oraz kontrola monet obcych znajdujących się w obiegu na terytorium Rzeczypospolitej. Probierzem generalnym za czasów mennicy lubelskiej był Kasper Rytkier. (…)

ZARZĄD NAD MENNICĄ

W ramach swoich uprawnień podskarbi jako „przełożony nad rzeczą menniczą” (lub w jego imieniu superintendent) zawierał z zarządcą (administratorem) umowę dotyczącą prowadzenia mennicy. Na jej mocy podskarbi miał otrzymywać określoną kwotę, z której potem musiał zapłacić podatek do skarbu państwa. Zarząd nad mennicą mógł mieć bardzo zróżnicowany charakter.

Podskarbi zawierał umowę menniczą z:

– właścicielem mennicy lub

– przedsiębiorcą (dzierżawcą) lub

– mincmistrzem (kierownikiem mennicy)

Tak więc administratorem (zarządcą) z którym podskarbi zawierał kontrakt menniczy mógł być właściciel mennicy. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia np. w Bydgoszczy, gdzie właścicielem mennicy był Stanisław Cikowski, czy też w Lublinie za czasów Melchiora Reysnera, a potem Pawła Orzechowskiego. Właściciel nie kierował osobiście procesem produkcyjnym. Miał on dwie możliwości. Po pierwsze, mógł wydzierżawić mennicę przedsiębiorcy menniczemu, który z kolei zatrudniał kierownika mennicy. Takie rozwiązanie zostało wprowadzone w Bydgoszczy, gdzie Stanisław Cikowski wydzierżawił zakład największemu potentatowi menniczemu tamtych czasów Hermanowi Rüdigerowi. Ten nie był jednak z zawodu mincerzem, więc do prowadzenia mennicy musiał zatrudnić fachowca – właściwego kierownika (mincmistrza). Po drugie, właściciel mennicy mógł sam zatrudnić kierownika mennicy, jak to miało miejsce w Lublinie, gdzie kierownikiem zatrudnionym najpierw przez Reysnera, a potem przez Orzechowskiego był Hanusz Eck.

Niekiedy podskarbi zawierał kontrakt menniczy bezpośrednio z przedsiębiorcą. Nie występował wówczas jeden (omówiony wyżej) szczebel – właściciel. Mennica pozostawała państwowa, a przedsiębiorca zatrudniał kierownika mennicy. Wspomniany wyżej Rüdiger wydzierżawił na tej zasadzie dwie kolejne mennice wielkopolskie – w Poznaniu i we Wschowie – i oczywiście zatrudnił tam właściwych kierowników. Słowo zatrudnił należy rozumieć tu w sposób szeroki. Najczęściej wydzierżawioną od podskarbiego mennicę przedsiębiorca poddzierżawiał fachowcowi (kierownikowi-mincmistrzowi), który miał prowadzić mennicę.

Na koniec, zdarzało się też tak, że podskarbi pomijał również szczebel przedsiębiorcy i zawierał kontrakt bezpośrednio z mincmistrzem. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w Lublinie przez krótki okres gdy mennicą kierował Hanusz Eck oraz być może wcześniej za czasów Daniela Koste. Tu pewności jednak nie ma. M. Gumowski nazywa Daniela Koste „mincerzem lub przedsiębiorcą”.

Do objęcia stanowiska mincmistrza nieodzowne było zatwierdzenie przez podskarbiego oraz złożenie odpowiedniej przysięgi, który to fakt odnotowywano w aktach miejskich. Mincmistrz kierował całym procesem produkcyjnym w warsztacie menniczym. To on troszczył się o dostawę surowców menniczych i odpowiadał za to aby monety wychodzące z mennicy były zgodne z obowiązującymi ordynacjami, zarówno pod względem próby, wagi, jak i rysunku. Miał on również obowiązek prowadzić bieżącą dokumentację działalności mennicy oraz składać podskarbiemu (lub superintendentowi) sprawozdania z działalności zakładu menniczego. Mincmistrz dobierał sobie personel menniczy (w tym również probierza).

Ponadto stojąc na czele związku mincerzy danej mennicy (o tym poniżej) posiadał uprawnienia sądownicze. „Stał (…) na czele sądu mincerskiego, którego sądownictwo rozciągnęło się z czasem nie tylko na członków związku, ale nawet sięgnęło współuczestnictwa w organach sądownictwa miejscowego, zwłaszcza w takich sprawach jak ściganie i karanie fałszerzy monet, dozór miar i wag itp.”

Niekiedy zamiast określenia „kierownik”, czy „mincmistrz” używany jest termin „mincerz” lub „myncarz”. Aby nie wprowadzać zamieszania przyjmijmy terminologię zaproponowaną przez J. Reymana, który dla kierownika mennicy (funkcja) zarezerwował określenie „mincmistrz”, zaś dla wykwalifikowanego pracownika mennicy (zawód) – określenie mincerz (myncarz).

PROBIERZ (WARDAJN)

Wśród pracowników mennicy probierz zajmował drugie miejsce po mincmistrzu. Podobnie jak w przypadku mincmistrza, jego wybór był zatwierdzany przez podskarbiego. Składał on, podobnie jak mincmistrz, odpowiednią formułę przysięgi. Do jego najważniejszych obowiązków należała kontrola, czy przestrzegane są przepisy ordynacji (próba i waga monet). W tym celu pobierał próbki wychodzące z poszczególnych działów mennicy, które następnie przedkładał do corocznej kontroli. Był również zobowiązany do kontrolowania dochodu mennicy. W przypadku wykrycia nadużyć powinien zawiadomić o tym podskarbiego lub superintendenta. Zdarzało się, że gdy nagle – z różnych powodów – zabrakło mincmistrza, kierownictwo mennicy przejmował właśnie probierz.

Jak widzimy rola probierza była dość niewdzięczna. Miał on patrzeć na ręce mincmistrzowi, przez którego był zatrudniony. Tak pisał o tym S. Tymieniecki: „Stanowisko takie probierza, jak widzimy, bardzo było trudnem. Zależny materyalnie od myncarza, a później przezeń nawet wybierany, zmuszony on był albo tolerować nadużycia, a tym sposobem narażać się na odpowiedzialność przed podskarbim, albo też, wykonywując sumiennie swe obowiązki, czuwając nad zachowaniem przepisanej próby i wagi, oraz ilości przebitych na monetę grzywien srebra, narażał się chlebodawcy swemu, myncarzowi”.

MINCERZE – TOWARZYSZE SZTUKI MENNICZEJ

Na terenie poszczególnych mennic działały związki mincerzy. Były to zamknięte organizacje odpowiadające dzisiejszym związkom zawodowym. Należeli do niej mincerze pracujący w danej mennicy oraz część najbardziej doświadczonych czeladników. Członkowie związku zwani byli towarzyszami sztuki menniczej. Na ich czele stał mincmistrz.

Najogólniej rzecz ujmując celem związku było dbanie o interesy osobiste swoich członków. O zadaniach, prawach i przywilejach związków mincerskich pisał J. Reyman. Należały do nich: m.in.: „przestrzeganie i obrona praw wyłączności uczestnictwa w produkcji menniczej, przestrzeganie zachowania tajemnicy metod produkcji, stałej liczby członków związku, obowiązku odpowiedniego i oszczędnego przerabiania powierzonych kruszców oraz toku nauki uczniów (…)

Związek decydował o liczbie swych członków, pobierał globalne wynagrodzenie za pracę, którą rozdzielał tygodniowo pomiędzy swych członków, troszczył się o ich warunki socjalno-bytowe oraz decydował o liczbie zatrudnionych robotników”. Związek mincerzy wywierał również – jak się zdaje – wpływ na spowolnienie mechanizacji produkcji menniczej. Postęp techniczny nie był sprzymierzeńcem mincerzy. Innowacje i wynalazki powodowały bowiem redukcję personelu mennicy.

Spośród pracowników menniczych wybija się postać rytownika. Był to niekiedy dobry artysta. Często ścieżka kariery rytownika przebiegała następująco: rytownik – probierz – mincmistrz – dzierżawca.

Do innych ważniejszych funkcji wśród personelu mennicy należało stanowisko pisarza. S. Tymieniecki przypuszcza iż do jego obowiązków należało m.in. „kontrolowanie ilości wybitego metalu, a tem samem i należnej do skarbu królewskiego opłaty”. Nie jest to do końca jasne. Niewykluczone iż obowiązek ten należał do mincmistrza.

NIŻSZY PERSONEL MENNICZY

Wśród pracowników mennicy, na samym dole hierarchii znajdowali się czeladnicy i niewykwalifikowani robotnicy. Pobierali oni wynagrodzenie zryczałtowane, w odróżnieniu od wyższego personelu, gdzie na wynagrodzenie wpływ miały zyski osiągane przez mennicę.

***

Wg wyliczeń J. Reymana w średniej mennicy przy produkcji nie zmechanizowanej liczba personelu dochodziła do 100 osób. Uczony swoje obliczenia przeprowadzał w kontekście mennicy olkuskiej. Mennica lubelska była z pewnością mniejsza od olkuskiej. Można więc przyjąć iż w Lublinie zatrudnionych było kilkudziesięciu pracowników mennicy.

***

Powyższy tekst to  fragment rozdziału 2. książki „Mennica koronna w Lublinie. 1595-1601”

Książka jest jeszcze dostępna w naszym sklepie:

http://numizmatyka-lublin.pl/1736,pl_dariusz-marzeta-mennica-koronna-w-lublinie.-1595-1601-lublin-2017.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *