Link do poprzedniego odcinka cyklu:
Wykorzystując nieobecność Andrzeja Laufferta, który przebywał właśnie zagranicą, pod koniec marca 1596 roku Herman Rüdiger wraz z Wacławem Kiełczewskim[1] dokonali kontroli mennic wschowskich. Przypomnijmy, że w tym okresie zarówno mennica miejska, jak i koronna znajdowały się w jednym budynku. Kontrola wypadła bardzo niekorzystnie dla Andrzeja Laufferta. Na czym polegały nieprawidłowości? Wobec braku dokumentów trudno dociec. Można się jedynie domyślać, że chodziło o ukrywanie rzeczywistej skali produkcji menniczej, a co za tym idzie zaniżenie należnych opłat z tytułu dzierżawy mennic. W każdym razie uchybienia wykryte przez Rüdigera i Kiełczewskiego poskutkowały działaniami skierowanymi zarówno wobec mennicy miejskiej, jak i koronnej.
Jeśli chodzi o mennicę miejską, podjęta została decyzja o zakończeniu emisji denarów i w ogóle zamknięciu zakładu. Po ponownym uruchomieniu w roku 1599 mennica miejska działała już w innym budynku i w zupełnym rozdzieleniu od koronnej. Oddzielny był też zarząd obydwu mennic. Od tego momentu dzieje mennicy miejskiej i koronnej we Wschowie zaczęły biec różnymi torami.
Co do mennicy królewskiej, najważniejsza decyzja miała charakter personalny. Andrzej Lauffert został odsunięty od dzierżawy mennicy koronnej we Wschowie. Formalnie rzecz biorąc arenda trwała do maja 1596 roku. W rzeczywistości, od marca 1596 wschowską mennicą koronną kierował w imieniu brata Henryk Lauffert[2]. Jako pełnomocnik swego brata Henryk rzetelnie reprezentował jego interesy. 27 marca zaskarżył bezprawne jego zdaniem działania Rüdigera oraz Kiełczewskiego i wniósł protest do grodu wschowskiego. Z kolei reprezentował brata w różnych procesach odbywających się zarówno we Wschowie, jak i w Poznaniu. Po kilku miesiącach okazało się jednak, że Andrzej Lauffert uciekł z Polski i nie zamierza tu wracać. Henryk zaprzestał więc angażować się w przegraną sprawę i zajął się swoją własną karierą zawodową. Na marginesie można dodać – bardzo udaną. W następnych latach pracował w Lublinie jako probierz i – być może dzierżawca (wspólnie z Hanuszem Eckiem) – mennicy koronnej. Potem zaś został probierzem generalnym.
***
Od maja 1596 roku mennicą wschowską zarządzał Dawid Grundschloss. 10 czerwca złożył on oficjalnie przysięgę na urząd probierza. Kierował mennicą wschowską do lutego 1597 roku. Z punktu widzenia ówczesnych standardów jego działalność na tym stanowisku była skandaliczna. Zarządzał bowiem mennicą wschowską wbrew postanowieniom umowy zawartej z Rüdigerem: nie przedstawiał rachunków z prowadzonej działalności, a przede wszystkim nie płacił za dzierżawę mennicy.
Dawid Grundschloss – wschowski patrycjusz – był z zawodu złotnikiem (nie mincerzem). Należał do ścisłej elity miejskiej Wschowy. W latach 1587, 1592 i 1593 sprawował godność burmistrza[3]. Być może zajmowana przez niego pozycja w strukturze społecznej Wschowy dawała mu poczucie własnej wielkości i bezkarności oraz przekonanie, że nie musi się z nikim liczyć. Konflikt z Hermanem Rüdigerem – człowiekiem o równie silnej osobowości – stał się nieunikniony. W efekcie Dawid Grundschloss kierował mennicą koronną we Wschowie zaledwie dziesięć miesięcy.
***
W roku 1596 w mennicy wschowskiej bito szelągi i trojaki.
Na szelągach z roku 1596 występują dwa schematy ikonograficzne. Wcześniejszy, z początku roku ma umieszczone imię króla po stronie monogramu królewskiego. Na szelągach tego typu widnieje Róża Rüdigera oraz „ruszt” Andrzeja Laufferta. W ramach tego schematu mamy do czynienia z dwiema odmianami podstawowymi: z inicjałami podskarbiego „IF” lub bez inicjałów.
Późniejszy schemat ikonograficzny, z czasów dzierżawy mennicy przez Grundschlosa, charakteryzuje się umieszczeniem imienia królewskiego po stronie herbów państwowych. Występuje tu jedynie róża Rüdigera. Dawid Grundschloss nie kładł bowiem swego znaku na monetach bitych pod jego kierownictwem.
***
Powyższy wpis to fragment książki „Katalog szelągów koronnych Zygmunta III Wazy. Mennica wschowska”:
______________________________________
[1] Dnia 9 sierpnia 1595 roku starosta wschowski Wacław Kiełczewski specjalnym listem królewskim został ustanowiony superintendentem (czyli nadzorcą z ramienia króla) mennicy koronnej we Wschowie. Zob. S. Tymieniecki: op. cit., s. 38
[2] R. Kozłowski: op. cit., s. 100
[3] Ibidem, s. 88
Panie Dariuszu,
zdecydowania Andrzej (Andreas) Laffert, bez literki „u” w nazwisku. M. in. w dokumencie króla Zygmunta III z 19 maja 1608 roku potwierdzającym przywilej menniczy Henrykowi Laffertowi (brat Andrzeja).
Pozdrawiam
Ryszard Kozłowski
Panie Ryszardzie,
bardzo dziękuję za komentarz. Jest pan wybitnym specjalistą w zakresie mennictwa wschowskiego i na pewno spenetrował pan znacznie lepiej ode mnie źródła wschowskie. Nie chcę więc wchodzić w jakąś polemikę. Chciałbym jednak zauważyć, że autorzy zajmujący się mennictwem Zygmunta Wazy stosowali różną pisownię tego nazwiska: Gumowski i Tymieniecki – Lauffert; Kirmis – Laffert. Zdaje się, że pod koniec XVI wieku nie przywiązywano zbyt wielkiej wagi do pisowni nazwisk mincerzy. Tymieniecki podaje np., że nazwisko Teodoryka Buscha pisano na trzy sposoby: Pusz, Busz i Busch. Co do naszego La(u)fferta, być może mam pan rację i w tych ważniejszych dokumentach dominuje pisownia Laffert. Jednak w źródłach z epoki cytowanych przez Kirmisa i Tymienieckiego znalazłem trzy odmienne zapisy: Lafferth, Laffert, Lauffert.
Pozdrawiam serdecznie