Trochę teorii: kilka refleksji na temat budowania kolekcji

Do czego dąży kolekcjoner monet? Oczywiście do zbudowania kolekcji. Każdy zbieracz monet tworzy kolekcję według swojego własnego klucza. Jeśli jednak myśli o tym poważnie, to jego zbiór powinien być poważny, czyli powinien dążyć do reprezentatywności, a następnie do kompletności.

Przystępując do budowy kolekcji monet należy zdać sobie sprawę z kilku pułapek, które czyhają na zbieracza, a następnie próbować nie wpaść w nie. Kilka poniższych refleksji nie dotyczy monet współczesnych, lustrzanek, monet okolicznościowych itp.

  1. Fascynacja wysokimi stanami zachowania

W ostatnich latach można zauważyć pewną tendencję na rynku numizmatycznym. Otóż monety w pięknych stanach zachowania osiągają wielokrotnie (a w każdym razie znacznie) wyższe ceny niż te same odmiany w stanach ciut gorszych. Zwłaszcza dotyczy to monet zapakowanych w slaby znanych firm gradingowych – są one sprzedawane i kupowane za stosunkowo duże pieniądze, nawet monety bardzo popularne.

Kupowanie numizmatów w plastykowych pudełkach z wysokimi notami gradingowymi ma oczywiście uzasadnienie z punktu widzenia inwestycyjnego. Ogradowana moneta z „MS-em” zostanie sprzedana na pewno drożej niż ta sama moneta bez slabu. Jednak z punktu widzenia kolekcjonerskiego fascynacja slabami, wysokimi notami oraz pięknymi stanami zachowania kryje w sobie co najmniej dwie pułapki.

Po pierwsze, łatwo można wówczas utracić umiejętność odróżniania monety pięknej od pięknie zachowanej. Nie każda moneta piękna jest pięknie zachowana, i na odwrót. Stan zachowania monety jest uzależniony od stopnia jej zużycia po wyjściu z mennicy. Uszkodzenia i defekty monety powstałe w trakcie procesu produkcyjnego nie obniżają jej stanu zachowania. Tak więc moneta nierówno wybita i na dokładkę z wadami blachy może być pięknie zachowana, ergo – otrzymać wysoką notę gradingową. Nie jest to jednak to samo, co moneta piękna. Do kolekcji należałoby raczej włączyć monetę w gorszym nawet stanie zachowania, ale bez wad menniczych i w pełni czytelną.

Po drugie, nigdy nie uda nam się zbudować poważnej kolekcji monet – powiedzmy z okresu Polski królewskiej – która składałaby się jedynie z monet w I i II stanie zachowania. Co zrobimy jeśli na horyzoncie pojawi się bardzo rzadka moneta w III stanie? Odrzucimy ją bo nie spełnia przyjętych przez nas standardów stanu zachowania? Jeśli ograniczymy się tylko do podziwiania stanu zachowania monet, stracimy z oczu inne wartości, takie jak rzadkość, prawidłowe bicie, ładna patyna itp. Tworząc kolekcję monet, dobrze jest posiadać umiejętność całościowego spojrzenia i dostrzegać pełen wachlarz wartości numizmatycznych danej monety.

  1. Dążenie do kompletności za wszelką cenę

Z odwrotnym niebezpieczeństwem niż opisane powyżej mamy do czynienia gdy kolekcjoner skupia się przede wszystkim na dążeniu do kompletności kolekcji. Konsekwencją takiego podejścia jest włączanie do zbioru monet, które na to nie zasługują. Przy tworzeniu zbioru trzeba wykazać się cierpliwością i umiejętnością czekania. Lepiej poczekać miesiąc, pół roku, rok czy nawet dwa i kupić monetę piękną, niż wydawać pieniądze na byle co. Przykro byłoby po pewnym czasie uznać, że większość naszej imponującej ilościowo kolekcji to monety brzydkie, w słabych stanach zachowania.

Kolekcjoner często staje przed dylematem: „czy dana moneta jest wystarczająco piękna aby można było włączyć ją do kolekcji”. Każdy musi tu sam określić granicę, której raczej nie powinno się przekraczać. Przy tego typu ogólnych założeniach pojawiają się oczywiście wyjątki. Dotyczą one monet bardzo rzadkich, które bez względu na stan zachowania należy włączyć do kolekcji (na lepiej zachowany okaz raczej nie ma co liczyć). Poniżej przykład takiej monety.

ii-lenno-kurlandia-b-d-aii-lenno-kurlandia-b-d-r

Szeląg lenny kurlandzki Jakub Kettler, Mitawa b.d.

A: Polski orzeł z czteropolową tarczą herbową księstwa na piersi z herbami Kurlandii (pole 1. i 4.) i Semigalii (pole 2. i 3.). Napis w otoku (tu częściowo niewidoczny): IACOBI D G DUCIS (Jakub z Bożej łaski książę).

R: Ukoronowany monogram książęcy: litera „I” nałożona na literę „H” – IACOB HERZOG (Jakub książę). Napis w otoku (tu częściowo niewidoczny): SOLIDVS CURLANDIAE (szeląg Kurlandii). Litery A i E pisane w ligaturze.

Moneta srebrna; bicie z roku 1662; średnica 13,5-16 mm; waga 0,35 g; mennica Mitawa; Kop. 4051, R7; Mrow. K. – 57

***

Powyższe uwagi na temat dążenia do kompletności kolekcji za wszelką cenę nie dotyczą autorów katalogów, dla których gromadzone monety nie są celem samym w sobie lecz środkiem. Cel stanowi katalog zawierający maksymalnie wyczerpującą ilość odmian. W takim wypadku wśród gromadzonych monet liczy się każdy egzemplarz, nawet monety brzydkie i fatalnie zachowane.

  1. „Błędne drogi w zbieraniu numizmatów polskich”

Kolekcjoner powinien posiąść umiejętność odróżniania ważnych elementów monety od elementów nieważnych, zaś wśród tych ważnych – umiejętność wyławiania najważniejszych. Schemat, który mógłby pomóc się w tym rozeznać opera się na podziale monet na typy, odmiany podstawowe, odmiany zwykłe i warianty. Pisałem o tym na początku 2016 roku na blogu:

http://blognumizmatyczny.pl/2016/01/23/troche-teorii-typ-odmiana-podstawowa-odmiana-zwykla-wariant/

Jednym z moich ulubionych autorów z przełomu XIX i XX wieku jest Walery Kostrzębski. W numerze 2/1896 Wiadomości Numizmatyczno-Archeologicznych zamieścił on znakomity artykuł pt. „Błędne drogi w zbieraniu numizmatów polskich”. Autor zakreślił tam ramy potencjalnego zbioru w taki sposób, aby z jednej strony nie umknęły kolekcjonerowi rzeczy istotne, z drugiej zaś – aby nie przykładał zbyt wielkiej wagi do drobiazgów.

„Zbieracz obecnie nie może poprzestać na gromadzeniu w swym zbiorze monet różniących się li tylko gatunkiem i epoką wybicia, lecz ścisłą zwracać musi uwagę na odmiany w stemplu (…) wzgląd mieć należy na popiersia lub różne figury, na cyfry monarsze, na herby państwowe, monarchów, podskarbich i zarządców mennic, na znaki myncmistrzów, na przeróżne znaki i litery, nienależące do napisów legendowych” (s. 66, 67). Tego typu informacje posiadają niewątpliwie wartość naukową. Mogą prowadzić do istotnych wniosków oraz wzbogacają naszą wiedzę historyczną i numizmatyczną. Łatwo jednak popaść tu w przesadę. „W liczbie gorliwych zbieraczy są i tacy, którzy nie poprzestając na tych odmianach monet, o których wspomnieliśmy, posuwają amatorstwo aż do bezgranic, że się tak wyrażę. Umieszczają bowiem w swych zbiorach ich okazy (…) różniące się między sobą skróceniami li tylko końcowych wyrazów legend, a także skróceniami w wyrazach środkowych, a nawet większą lub mniejszą ilością kropek, lub ich zupełnym brakiem pomiędzy wyrazami skróconymi” (s. 67).

Kiedy czytam ten fragment, przychodzi mi od razu na myśl bardzo dobry skądinąd katalog monet olkuskich J. Reymana. W opisie poszczególnych pozycji uwzględnione są tam nawet położenia kropek będących przerywnikami legendy (góra, środek, dół).

Można oczywiście polemizować z tezami Walerego Kostrzębskiego, co do konkretnego ustalenia granic rzeczy ważnych i nieważnych. Istotne jest jednak aby zdawać sobie sprawę iż takie granice istnieją.

Wpis będący uzupełnieniem powyższego tekstu można przeczytać tu:

http://blognumizmatyczny.pl/2017/01/12/dwa-piekne-szelagi/

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *